piątek, 1 lipca 2016

Balkan Trip 12 - 20 IX 2015: Powrót do domu

Po kilku dniach niesamowitych wrażeń przyszedł czas, by wrócić do domu. Ale okazało się, że to nie koniec atrakcji, bowiem droga powrotna wiodła malowniczymi trasami Czarnogóry i Serbii :)


Pierwszy przystanek: okolice Jeziora Szkoderskiego



wtorek, 31 maja 2016

Balkan Trip 12 - 20 IX 2015: Kotor

Są takie miejsca na Ziemi, które działają na Ciebie jak magnes i do których po prostu wiesz, że prędzej czy później musisz wrócić - bo spędziłeś w nich za mało czasu, lub wręcz odwrotnie, dużo, ale i tak czujesz niedosyt. Dla mnie takimi kropkami na mapie świata są przede wszystkim rozległe metropolie, takie jak Londyn czy Wiedeń, ale jest też to pięknie położone średniowieczne, czarnogórskie miasto - Kotor <3


Gdy przejechaliśmy wielkimi serpentynami przez masyw górski i zatrzymaliśmy się na poboczu podziwiać widok ze zdjęcia powyżej, przez chwilę wszystkim się zdawało, że znaleźli się na norweskim fiordzie. Jednak wysoka temperatura oscylująca w granicach 30 stopni szybko wyprowadziła nas z błędu.

Po zaparkowaniu niedaleko Bramy Morskiej wiodącej do Starego Miasta, pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to fortyfikacja na zboczu góry przywodząca na myśl Wielki Mur Chiński - czyli tak naprawdę mury miejskie z twierdzą św. Jana...

...oraz rekin (według pani przewodnik pozostałość po Festiwalu Teatralnym) :D

wtorek, 17 maja 2016

Balkan Trip 12-20 IX: Riwiera Czarnogórska

Ostatnim już państwem, który odwiedziliśmy na Bałkanach była Czarnogóra. Ten kraj wielkości naszego województwa lubuskiego okazał się moim nr 1 spośród całej czwórki. Pomimo niewielkich rozmiarów posiada 2 strefy klimatyczne i obfituje w piękne miejsca np. Riwierę Czarnogórską, którą mogłam poznać z różnych perspektyw.


Ale żeby nie było tak kolorowo, to teraz trochę ponarzekam :P Zatrzymaliśmy się w kurorcie na obrzeżach miasta Ulcinj. Był to typowy ośrodek tuż przy plaży, do którego zjeżdżały się wycieczki autokarowe z wykupionymi wakacjami "all inclusive". Pierwszy raz nocowałam w tego typu miejscu i po 2 nocach miałam już dosyć. Jest to ulubiona destynacja turystów w chyba najgorszym możliwie typie, czyli "wszystko mi się należy". Obiadokolacja. Tony jedzenia: przystawki, kilka dań na ciepło, owoce, lody, ciasta, nawet tort. A do tego masa ludzi, którzy zachowują się, jakby od miesiąca głodowali. Nakładają na talerz ile wlezie np. po 5 kotletów, po czym oczywiście nie dają rady tego zjeść, więc resztki lądują w koszu. Takiego obżarstwa i marnotrawstwa jedzenia jeszcze nigdy nie widziałam i naprawdę przykro było na to patrzeć. Oczywiście wina też leży po stronie władz ośrodka, które przyzwalają na gotowanie ilości potraw, której nawet setki turystów nie są w stanie przejeść.
Inny przykład: wieczór folkowy. Darmowy, więc przyszła masa ludzi. 5 minut i już dochodzi do burdy, bo jeden zasłania drugiemu widok. Lecą znajome przekleństwa - wszczynający kłótnie są Polakami...

Ogólnie jednak ośrodek był ładny, z przyjemną, szeroką plażą. Po prostu tego rodzaju miejsca nocowania nie są w moim typie.

Ładny widoczek na ukojenie nerwów ;)

W trakcie spaceru po okolicy zobaczyłyśmy z ciocią tradycyjny sposób łowienia ryb przez miejscowych.

czwartek, 5 maja 2016

2 dni w Budapeszcie: 15-16 II 2016 cz.2

(Niestety nie udało mi się opublikować tego postu przed majówką, ale rozpoczęta opowieść musi przecież zostać dokończona ;))
Kolejny dzień spędzony w Budapeszcie przyniósł mnie i mojej przyjaciółce jeszcze więcej wrażeń. Zaczął się jednak relaksacyjne, czyli pobytem w termach :)



Stolica Węgier położona jest na wodach termalnych, o czym wiedzieli dobrze Turkowie, którzy zostawili po sobie na tych terenach m.in. Łaźnie Rudas. Znajdują się one pod Górą Gellerta (na zdj. powyżej) i to one były celem nr 1 drugiego dnia naszego pobytu. Ale term w Budapeszcie jest kilka np. w starym neobarokowym hotelu. My wybrałyśmy akurat Rudas ze względu na najniższą cenę ;) Miałyśmy kupić tańszy, poranny bilet, ale okazało się, że przysługuje nam studencki, całodniowy w jeszcze lepszej ofercie, czyli mniej niż 30 zł (ach, jak dobrze być studentem ^^). Był to akurat wtorek, czyli wstęp jedynie dla kobiet. W środku do dyspozycji specjalne kabiny do przebrania (na zdj. poniżej), sale z leżakami do odpoczynku i najważniejsze - 5 baseników z leczniczą wodą o różnej temperaturze, a wszystko to pod piękną, zieloną kopułą z kolorowymi szkiełkami <3 W termach, jak to za dawnych czasów, można paradować nago, z czego część pań (w większości tych starszych - no bo co mają do ukrycia :P) z chęcią korzystała, ale też w specjalnych fartuszkach, które dostaje się przy wejściu (czyli praktycznie też nago ;)) lub oczywiście w strojach kąpielowych. Ogólnie polecam, mega ciekawe przeżycie ^^


W drodze do łaźni szukałyśmy ratunku dla mojej przyjaciółki, którą strasznie obtarły buty i ledwo mogła chodzić. Okazały się nimi chińskie, ocieplane podróby Crocs'ów :D Przechodziła w nich cały dzień i nawet nie przemokły. Także, jeśli będziecie mieć kiedyś podobny problem, wiecie czego szukać ;)

czwartek, 28 kwietnia 2016

2 dni w Budapeszcie: 15-16 II 2016 cz.1

Krótka przerwa we wpisach na temat podróży po Bałkanach. Z racji tego, że zbliża się majówka i sporo osób wybiera się do Budapesztu, postanowiłam podzielić się relacją z mojego dwudniowego wypadu do stolicy Węgier, który odbyłam z przyjaciółką w ramach tegorocznych ferii. Może komuś z Was ten post pomoże w zaplanowaniu własnej wycieczki ^^


Po nocy spędzonej w autokarze, dojechałyśmy przed południem do celu podróży, następnie znalazłyśmy mieszkanie naszego hosta i po krótkim odpoczynku udałyśmy się pieszo na zwiedzanie. Pogoda była, jak widać, deszczowa, ale pomimo tej aury szarości stolica Węgier od razu przypadła nam do gustu. Wrażenie robiły monumentalne budynki, szerokie ulice i Dunaj przepływający przez środek miasta. Wszystko idealnie było widać z Góry Gellerta znajdującej się zaraz przy rzece. Żeby dostać się na sam szczyt trzeba nieźle się namachać, ale naprawdę warto!


5 minut bez parasola i moje włosy zaczynają rewolucję :P

czwartek, 14 kwietnia 2016

Balkan Trip 12-20 IX 2015: Kruja & Szkodra

Po nocy spędzonej w Tiranie, udaliśmy się do kolejnych albańskich miast: Kruji i Szkodry. Do tego pierwszego, które znajduje się 30 km od stolicy, wjechaliśmy wąską drogą pnącą się ostro w górę (tak, to było dosyć przerażające, cały czas miałam wrażenie, że nie wyrobimy się na zakrętach :P)


Historycznego ducha, w tym niezwykle malowniczo położonym miejscu (na wysokości 600 m n.p.m.,) czuć na każdym kroku. Nic dziwnego. Kruja była bowiem średniowieczną stolicą Albanii, odbitą z rąk Turków, przez bohatera narodowego Giergj Kastroti Skandenberga (to własnie jego pomnik widzicie na zdjęciu) w XV w. Dlatego to właśnie tam znajdziemy najważniejsze muzeum mu poświęcone, do którego prowadzi droga przez piękny bazar w tureckim stylu <3


Placówka mieści się w zrekonstruowanym zamku.

czwartek, 7 kwietnia 2016

Balkan Trip 12-20 IX 2015: Tirana

Po opuszczeniu Macedonii skierowaliśmy się ku stolicy Albanii - Tirany. Jechaliśmy przez piękne masywy górskie mając u stóp zupełnie inną rzeczywistość. Zanim przekroczyliśmy granice miasta, na jednej ze stacji benzynowych mogliśmy jeszcze za darmo zobaczyć jak wygląda tradycyjna, albańska chata.



Kraj, do którego wjechaliśmy, ma swoją własną specyfikę, wyróżniającą go na tle sąsiadów. Jego mieszkańcy posługują się językiem należącym do zupełnie innej grupy niż pozostałe języki bałkańskie, brzmiącym bardziej jak z jakiejś fantastycznej powieści (np. dziękuję wymawia się "faleminderit", czyż nie cudownie? <3). Ponad to islam jest tutaj dominującą religią, co widać choćby w architekturze. Inne charakterystyczne elementy Albanii? Kierowcy jeżdżący jak szaleni, pojazdy silnikowe "home-made"", na które czasem można się natknąć (ja miałam tylko raz okazję) oraz wszechobecne bunkry - wszystko to skutki rządów Envera Hodży, dyktatora, który był u władzy w latach 1944-85, aż do swojej śmierci. Sympatyzował z innymi komunistami np. chińskimi, by koniec końców w latach 70. odizolować państwo od wszelkich zewnętrznych wpływów. Albańczycy nie mogli wyjeżdżać z kraju, na ulicach nie było prawie aut (prócz tych należących do partyjniaków), a na początku lat 90. sklepy świeciły pustkami. Wszystko zmieniło się po pierwszych demokratycznych wyborach w 1991, kiedy nagle zapanowała wolność i państwo zaczęło gonić ku postępowi.

Oczywiście sama stolica też jest wyjątkowa. W tym mieście podziwia się socjalistyczną i współczesną architekturę, a nie zabytki, których ...praktycznie nie ma. Meczet Ethem Beja jest chyba najstarszym budynkiem, a został ukończony w 1821 r. Ale i tak robi wrażenie :)