wtorek, 30 grudnia 2014

Wystawy czasowe w MOCAK-u

Grudzień nie był zbyt kreatywnym miesiącem, jeśli chodzi o pisanie na blogu, ale póki mamy jeszcze 2014 rok jest szansa, żeby się poprawić, prawda? ;) Dziś drugi raz w swoim życiu odwiedziłam krakowskie Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK i muszę przyznać, że prezentowane tam wystawy czasowe pozytywnie mnie zaskoczyły...


Ta, która najbardziej mi się spodobała to "Rzeźby, obrazy, filmy" Juliana Opie. Ten brytyjski artysta stosuje techniki komputerowe i animację ukazując człowieka i przyrodę w prosty, ale przez to przyciągający wzrok sposób. Mi, ze wszystkich jego dzieł, szczególnie przypadły do gustu ekrany ze "spacerującymi ludźmi".


niedziela, 30 listopada 2014

Igrzyska Śmierci. Kosogłos. Cz. 1

Jako wielka fanka trylogii stworzonej przez Suzanne Collins, film "Igrzyska Śmierci. Kosogłos. Cz. 1" był jedną z premier filmowych, na które najbardziej czekałam w tym roku. Tak, jak i pozostałe części, trójka nie zawiodła moich oczekiwań.



Katniss Everdeen po dramatycznych przeżyciach na 75. Głodowych Igrzyskach trafia wraz matką, siostrą i przyjacielem Gale'em do 13. dystryktu, które jest jedynym schronieniem dla rebeliantów sprzeciwiających się władzy Kapitolu. Na czele państwa podziemnego stoi pragmatyczna prezydent Coin, która stawia przed dziewczyną wielkie wyzwanie - zostanie twarzą rebelii.  Katniss, mimo swoich lęków, postanawia się tego podjąć, bo jest to jej jedyna szansa, by uratować Peetę.

W "Kosogłosie", w porównaniu do dwóch poprzednich filmów, akcja nie toczy się już tak szybko z prostej przyczyny: głównym miejscem wydarzeń nie jest arena, gdzie na bohaterów co chwila czeka jakieś niebezpieczeństwo. Co nie oznacza, że ta część jest nudna. Jest po prostu bardziej...emocjonalna. Więcej znajdziemy w niej scen smutnych i podniosłych niż takich, które podniosą nam adrenalinę. W "Kosogłosie" możemy też lepiej poznać bohaterów - szczególnie Katniss, ale również jej siostrę Primrose, Gale'a czy Finnick'a. Jest też sporo nowych, ciekawych postaci, które powinny odegrać ważne role w części drugiej...



niedziela, 23 listopada 2014

Brownie

Uwielbiam robić to amerykańskie ciasto! <3 Nie tylko dlatego, że jest przepyszne i łatwe w przygotowaniu, ale również z powodu cudownego, czekoladowego zapachu, który roznosi się po całym domu podczas jego pieczenia.


Składniki:
* 240g czekolady deserowej
* 240g czekolady mlecznej
* 90g masła
* 300g cukru
* 10g cukru waniliowego
* 240g mąki
* 4 duże jajka
* szczypta soli
* trochę masła i bułki tartej (do wysmarowania formy)

wtorek, 18 listopada 2014

Londyn ekonomicznie

Kiedyś gdzieś przeczytałam, że Londyn to jedno z najdroższych miast w Europie. W 100% się z tym zgadzam. Ceny są tam naprawdę wysokie, szczególnie na polską kieszeń. Ale, jak wiadomo, Polak potrafi i nawet w drogiej stolicy Wielkiej Brytanii znajdzie sposób, by nie wydać fortuny ;)

Transport
Londyn to naprawdę ogromne miasto, więc jeśli nie mieszkacie w ścisłym centrum i chcecie dużo zwiedzać, trzeba zainwestować w komunikację miejską. Kupowanie pojedynczych biletów kompletnie się nie opłaca, ale do wyboru są jeszcze inne opcje. Jedną z nich, przetestowaną przeze mnie, jest Travelcard. Może być jednodniowa, siedmiodniowa lub dłuższa. Ta druga opłaca się nawet jeśli w Londynie przebywamy 6 dni. Cena zależna jest od stref, w których obowiązuje dana travelka (a jednodniowa również od godzin podróży). Większość najważniejszych atrakcji znajduje się w strefie 1 i 2 - cena za taką tygodniową Travelcard dla dorosłej osoby to 31,40 funtów, czyli ok. 165 zł. Schody zaczynają się, kiedy mieszkacie w dalszej strefie np. tak jak ja w 4. Ale i na to jest rada. Mało, kto wie, że autobusy nie podlegają strefom. To znaczy, że mając Travelcard na strefę 1 i 2 możecie podróżować autobusem po całym Londynie ^^ My z bratem robiliśmy tak, że przesiadaliśmy się z metra do autobusu i na odwrót na "granicznym" przystanku w 2 strefie, przez co nie musieliśmy stać w korkach i poruszaliśmy się po centrum szybciej. Dzięki tym przesiadkom zaoszczędziliśmy na 2 osobach ponad 140 zł :) Travelcard ma jeszcze inną bardzo cenną zaletę, o której napiszę  w "atrakcjach". Aha, i jeszcze jedna ważna uwaga! Do wyrobienia siedmiodniowej travelki potrzebne jest zdjęcie, takie jak do paszportu czy dowodu.


Jedzenie
Trzeba się pogodzić z faktem, że jeśli nie chcecie wydawać dużo pieniędzy na jedzenie w Londynie, musicie zrezygnować z "porządnych" obiadów typu mięso + frytki + surówka, które kosztują 50 zł lub więcej. Nawet w chińskich restauracjach najprostsze danie to koszt 6 funtów (ok. 30 zł). Ja dlatego polecam zakupy w supermarketach  - dobre ceny ma Tesco (które jest na każdym kroku) i Iceland. Jeśli nie możecie sobie sami robić kanapek, w każdym z tych sklepów znajdziecie gotowe zestawy po ok. 3 funty np. sałatki, wrapy itp. Jeśli chcecie zjeść coś na ciepło, polecam kanapkarnię Miss Ellie's, o której pisałam tutaj. W Subway'u mają podobną ofertę, bo kanapka dnia jest za 3 funty, ale jakościowo jest według mnie gorsza. Oczywiście są też niezastąpione fastfoody np. hamburger za niecałego funta w McDonaldzie. Jeśli macie ochotę na coś słodkiego, polecam popularne w Londynie donuty - ok. 1 funt za sztukę, a mają fajne polewy i są bardzo smaczne ;)

sobota, 15 listopada 2014

Wycieczka do Londynu - 6 dzień

W ostatni dzień naszego pobytu w Londynie nie mogliśmy zwiedzić zbyt wielu miejsc z powodu ograniczonego czasu i prawie 10 kilogramowych bagaży :P Zdecydowaliśmy się, więc na powrót nad Tamizę i jeszcze jedno ciekawe muzeum.

Jak zapewne zauważyliście na zdjęciach, kiedy w 1 dzień udaliśmy się na spacer nad londyńską rzekę,  niebo było zachmurzone i szczerze mówiąc widoki nie powaliły nas na kolana. Kiedy jednak wróciliśmy tam po raz drugi, nie mogliśmy oderwać wzroku od skąpanych w słońcu wieżowców i falującej wody. Ostatni dzień naszego pobytu okazał się najbardziej słonecznym ze wszystkich - aż żal było wracać do mglistego i o wiele chłodniejszego Krakowa...


Główną atrakcją było zwiedzanie Tate Modern. Jak już kiedyś wspominałam, fanką sztuki współczesnej nie jestem, ale że podobno jest to jedno z lepszych tego rodzaju muzeów na świecie, stwierdziłam, że może i ja znajdę tam coś zachwycającego. W muzealnej szatni zostawiliśmy z bratem nasze ciężkie bagaże i wdrapaliśmy się na 1 piętro, by podziwiać imponujących rozmiarów instalację. Szczerze mówiąc nie pamiętam dokładnie, co ona miała przedstawiać. Mi się kojarzy z bajką o Jasiu i magicznej fasoli ^^


Zgodnie z przypuszczeniami w Tate Modern znalazłam coś dla siebie, a mianowicie obrazy dwóch malarzy, których estetyka wpasowuje się w mój gust. Były to dzieła Pablo Picasso...


czwartek, 13 listopada 2014

Wycieczka do Londynu - 5 dzień cz. 2

Po Muzeach Madame Tussauds i i Sherlock'a Holmes'a czekała na mnie najważniejsza atrakcja całego dnia. Dokładnie o 14.10 wsiadłam w specjalny autokar i pojechałam do Studia Warner Bros zobaczyć, jak tworzono filmy o Harry Potterze ^^


Studio filmowe znajduje się ok. 1,5 godziny drogi od centralnego Londynu. Najwygodniej dojechać tam własnym autem, ale można też kombinować z komunikacją miejską, choć ze stacji kolejowej i tak trzeba załatwić sobie przejazd specjalnym "potterowym" autobusem. Można też skorzystać z opcji, którą wybrałam ja, czyli przejazd autokarem z Victoria Station lub Baker Street prosto pod drzwi studia. Zamiast zwykłego biletu kupuje się specjalny ticket package - wszystko można załatwić na stronie internetowej londyńskiego WB: http://www.wbstudiotour.co.uk/.

Po garści wstępnych informacji czas na najważniejszą rzecz, czyli opis, co właściwie składa się na wycieczkę po świecie Harrego Pottera. Zaczyna się od czekania pod wielkimi drzwiami, a w międzyczasie można pooglądać sobie komórkę pod schodami, w której mieszkał filmowy czarodziej.


Kiedy w końcu drzwi się otwierają i grupa zwiedzających jest wpuszczana do środka, znów trzeba czkać przed kolejnym wejściem, ale tym razem na ścianach wyświetlają się plakaty z różnych państw promujące filmy o HP. Po pewnym czasie postery znikają, a wyświetla się krótki filmik. Następnie przewodnik mówi o kilku zasadach zwiedzania i jesteśmy wpuszczani do sali kinowej. Tam pada żart, że przyjdą po nas za 22 godziny, jak obejrzymy jeszcze raz wszystkie części o czarodzieju. Praktycznie jednak ogląda się tylko najważniejsze sceny, a następnie troje głównych aktorów - Daniel Radcliffe, Emma Watson, Rupert Grint - mówią krótki wstęp. Koniec filmu, kurtyna w górę i nagle znajdujemy się przed wejściem do Wielkiej Sali Hogwartu.


sobota, 8 listopada 2014

Wycieczka do Londynu - 5 dzień cz.1

Poniedziałek był zdecydowanie najbardziej rozrywkowym dniem podczas naszej wycieczki do Londynu. Zamiast znalezisk archeologicznych i zabytków byli celebryci oraz kultowe postacie z filmów i książek ;)

Rano umówiliśmy się z dawno niewidzianym przez nas kuzynem pod Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds. Dzięki temu, że zjawiliśmy się o wczesnej porze, uniknęliśmy długiej kolejki, choć i tak chwilę czekaliśmy przed kasami biletowymi :P A potem już chodziliśmy od pomieszczenia do pomieszczenia robiąc sobie zdjęcia z różnymi sławami.

W pierwszej sali byli to znani aktorzy i aktorki + 2 osoby ze świata mody.

W kolejnej - kultowe filmowe postacie.

Następnie przechodziło się do czegoś w stylu domu strachów, który specjalnie strasznie nie był - właściwie tylko jeden koleś, który wyskoczył zza krat z wrzaskiem mnie trochę przeraził ;) Potem znów można było wyjść na światło i cykać sobie foty ze sportowcami...

wtorek, 4 listopada 2014

Wycieczka do Londynu - 4 dzień

W niedzielę Londyn zwiedzaliśmy w trójkę - ja, mój brat i moja przyjaciółka. To był jedyny dzień, który mogliśmy spędzić razem, dlatego też zwolniliśmy nieco tempo i nie ganialiśmy tak od jednej atrakcji do drugiej. Co nie oznacza, że nie mieliśmy i tak wielu wrażeń ;)

Zwiedzanie zaczęliśmy bardzo nietypowo, czyli od pójścia do muzeum :P Tym razem była to National Gallery, która znajduje się na Trafalgal Square - placu, na którym, jak poinformowała mnie moja przyjaciółka, odbywa się większość londyńskich demonstracji.


W środku galerii oczywiście obrazy, które nawet mnie, miłośniczkę malarstwa przygniatały swoją liczebnością. Te kilka najważniejszych to:

"Martwa natura: obraz z piętnastoma słonecznikami"  Vincent Van Gogh

czwartek, 30 października 2014

Wycieczka do Londynu - 3 dzień

W sobotę daliśmy trochę odpocząć naszym nogom w dużej mierze korzystając z metra, bo miejsca, które odwiedziliśmy, były porozrzucane po różnych częściach 1 i 2 strefy Londynu. Mogliśmy przy okazji zaobserwować jak bardzo różnorodnym i przez to niezwykłym miastem jest stolica Wielkiej Brytanii.

Dzień zaczęliśmy od wizyty na Portobello Market. To chyba najbardziej znany targ w Londynie, na którym można kupić przede wszystkim antyki, ale również różnego rodzaju jedzenie, biżuterię, ubrania czy pamiątki. Atmosfera, która tam panuje jest niezwykła: masa ludzi, masa niezwykłych rzeczy, a to wszystko na wąskiej ulicy otoczonej kolorowymi szyldami sklepików - ogólnie jest czym nacieszyć zmysły ;)


sobota, 25 października 2014

18. Targi Książki w Krakowie

Dzisiaj kolejny przerywnik w relacji mojej wycieczki z Londynu w postaci krótkiego opisu tegorocznych Targów Książki w Krakowie. Od 18 lat to cieszące się dużą popularnością wydarzenie udowadnia, że w Polsce ludzie nadal chętnie czytają (a przynajmniej w Krakowie ;)).

W tym roku impreza została zorganizowana w nowym budynku Międzynarodowego Centrum Targowo - Kongresowego EXPO przy ulicy Galicyjskiej 9. To z pewnością zmiana na wielki plus.


Rok temu opisywałam jaki ścisk i zaduch panował na 17. Targach Książki. Nowa lokalizacja zniwelowała te problemy - w końcu nie było tak wszystko ścieśnione i dało się normalnie oddychać :)  Do tego wiele stoisk zostało rozbudowanych i naprawdę ładnie się prezentowały.


Jak zwykle zaproszono wielu gości związanych ze światem literatury. Co prawda na Targach spędziłam dziś tylko godzinę i to tuż przed zamknięciem, ale i tak natknęłam się na kilku autorów podpisujących swoje dzieła. Była np. polska pisarka Olga Tokarczuk,  8-letnia dziewczynka o imieniu Nela, która jest autorką książek podróżniczych pod patronatem National Geographic czy kataloński pisarz Jaume Cabre.


poniedziałek, 20 października 2014

Wycieczka do Londynu - 2 dzień cz. 2

...Po tym, jak wyszliśmy już z Natural History Museum, potrzebowaliśmy z bratem silnego zastrzyku energii, najlepiej w postaci jakiegoś dobrego jedzenia ;) Idąc w stronę stacji South Kensington trafiliśmy do uroczego zakątka z różnego rodzaju restauracjami i kawiarniami.


Niestety większość z nich miała dla nas zbyt wysokie ceny i już mieliśmy iść szukać czegoś dalej, kiedy zobaczyliśmy lokal o nazwie Miss Ellie's. To mała kanapkarnia działająca podobnie do Subway'a, z tym, że ma o wiele samczniejsze suby :P Za 3.5 funta dostaliśmy kanapkę dnia, a do tego mogliśmy sobie jeszcze dobrać 2 spośród 4 produktów: kawę, ciastko, wodę lub małe chipsy. Ogólnie polecam ten lokal osobom, które chcą ekonomicznie podróżować po Londynie ;)


Zjedliśmy, chwilę odpoczęliśmy i znów ruszyliśmy zwiedzać, tym razem Victoria & Albert Museum, które znajduje się w sąsiedztwie NHM. Można tam podziwiać wszelkiego rodzaju sztukę użytkową z różnych zakątków świata.


piątek, 17 października 2014

Wycieczka do Londynu - 2 dzień cz.1

Drugi dzień mojego pobytu w Londynie był zdecydowanie najbardziej męczący, bo większość czasu staliśmy lub chodziliśmy i to jeszcze wśród tłumu ludzi. Ale z pewnością nie żałuję tego, gdyż "zaliczyliśmy" z bratem aż 4 duże londyńskie atrakcje :)

Na początku pojechaliśmy na 11.30 pod Pałac Buckingham, żeby zobaczyć sławną zmianę warty. Nie wiedziałam jak to dokładnie wygląda ani ile trwa, jedynie słyszałam, że jest to widowiskowe. I że za każdym razem ściąga mnóstwo gapiów. Sądziłam jednak, że skoro już jest po sezonie wakacyjnym, nie będzie aż tak źle. Dlatego szczęka mi opadła, kiedy dotarliśmy na miejsce i zobaczyliśmy taki tłum:


Oczywiście to tylko "niewielka" część ludzi, którzy zgromadzili się przed pałacem. Żebym zobaczyła cokolwiek, brat wziął mnie na barana, bo moje 167 cm wzrostu okazało się niewystarczające :D Miałam całkiem ciekawy widok na pałacowe kraty, a za nimi od czasu do czasu migały mi czerwone mundury brytyjskich gwardzistów :P


Po pewnym czasie zaczęliśmy przepychać się wśród tłumu z nadzieją, że będziemy widzieć coś więcej. To był dobry pomysł, bo dzięki temu udało nam się zobaczyć przemarsz orkiestry, niewielkiego pułku eskortowanego przez policjantów na koniach i przejazd Horse Guards.

niedziela, 12 października 2014

"Gwiazd naszych wina" John Green

Wiem, że miałam zamieścić kolejny post dotyczący mojej wycieczki do Londynu, ale przeczytałam wczoraj świetną książkę, a lubię recenzować na bieżąco ^^ Na początku w ogóle nie miałam zamiaru czytać powieści "Gwiazd naszych wina", bo obejrzałam zwiastun filmu o tym samym tytule i uznałam, że jest to kolejny łzawy romans. Potem jednak znalazłam mnóstwo dobrych opinii na temat dzieła John'a Green'a, następnie polecił mi ją mój dobry znajomy, więc stwierdziłam, że jest jednak warta lektury. W końcu poszłam do Empiku, przeczytałam kilka pierwszych stron, a że książka była na promocji ( a ja bardzo lubię promocje :)) kupiłam i "połknęłam" w kilka godzin :)

Narratorką "Gwiazd naszych wina" jest szesnastoletnia Hazel, która od 3 lat choruje na raka tarczycy z przerzutami do płuc. Stara się oszczędzić cierpienia bliskim i bynajmniej nie chce litości ani tym bardziej robienia z niej bohaterki. Ponieważ lekarz stwierdza u niej depresję kliniczną, rodzice wysyłają ją na spotkania grupy wsparcia. Na jednym z nich poznaje Gusa - siedemnastolatka, którego nowotwór pozbawił jednej nogi. Nastolatków połączy nie tylko trudna sytuacja, ale także niekonwencjonalne myślenie, szczerość i fascynacja pewna książką...

Wiem, że ten opis brzmi jakby "Gwiazd naszych wina" była albo smutną powieścią o dzieciach chorujących na raka albo wyidealizowaną historią miłosną. Nie jest ani jednym ani drugim. Ta książka to raczej zapis codzienności, z którą muszą zmagać się dwoje zakochanych w sobie, poważnie chorych nastolatków. Nie ma w niej zbędnego patosu, jest za to humor, ironia, inteligentne dialogi i sporo sentencji, które dają czytelnikowi do myślenia. Oczywiście, są też momenty, kiedy do oczu cisną się łzy i nie można powiedzieć, że historia kończy się happy endem, ale nie pozostawia czytelnika zrozpaczonego i w depresji. Raczej zamyślonego nad prawdziwością słów bohaterów, dotyczących postrzegania wszechświata oraz pozycji znajdującego się w nim człowieka.

wtorek, 7 października 2014

Wycieczka do Londynu - 1 dzień cz.2

...Po tym jak już napawaliśmy się widokiem Opactwa Westminsterskiego i porobiliśmy sobie zdjęcia przy czerwonej budce telefonicznej, udaliśmy się z bratem na Piccadilly Circus, a stamtąd jedną z przyległych ulic do M&M'S World. Ten niezwykły czteropiętrowy sklep to istny raj dla miłośników popularnych kolorowych drażetek!


W środku można nabyć nie tylko słodycze w przeróżnych opakowaniach, ale także magnesy, kubki, maskotki, T-shirty, piżamy i wiele, wiele innych gadżetów tej marki.


Warto zabrać tam ze sobą aparat, by porobić sobie zdjęcia z wielkimi figurami M&M'sów...


niedziela, 5 października 2014

Wycieczka do Londynu - 1 dzień cz.1

Trochę to trwało, bo zaczęłam studia i co chwila w moim życiu coś nowego się dzieje, ale w końcu mam chwilę, by usiąść i napisać relację z wyprawy do Londynu ;) Ze stolicy Wielkiej Brytanii przywiozłam tyle niesamowitych wrażeń, pięknych wspomnień i pozytywnej energii, że sama się dziwię, że spędziłam tam jedynie 6 dni :D A oto jak zaczęła się ta wspaniała wycieczka.


Zdradzę Wam, że lot do Londynu był pierwszym w moim życiu. Niezapomniane przeżycie i do tego jeszcze cudowne widoki. Co chwila spoglądałam w okno, by podziwiać chmury wyglądające jak wielka wata cukrowa ^^


Samolot wylądował na lotnisku Stansted 20 min. wcześniej niż powinien, ok. 8 rano miejscowego czasu. Po szybkiej odprawie, dzięki posiadanym paszportom (dziękuję Asia za radę ;*), udaliśmy się z bratem, który towarzyszył mi w tej wyprawie, do autokaru, który zawiózł nas na Liverpool Street. Ponieważ trafiliśmy na korki, przejazd trwał ok. 2 godzin, zamiast planowanych 1h 40 min. Jak widać, w przyrodzie nic nie ginie ;) Mogliśmy za to na spokojnie podziwiać z okien autokaru londyńskie wieżowce.



wtorek, 23 września 2014

Sztuka na ulicach Wrocławia

Ten post strasznie przesunął się w czasie, ale jak wiadomo, lepiej późno niż wcale ;) Dziś znów wracam pamięcią do wycieczki po Wrocławiu i udowadniam Wam, że to jedno z najbardziej artystycznych miast w Polsce. Ze sztuką można tu obcować na każdym kroku.

Niektórzy pewnie zdziwili się czytając poprzednie wpisy na temat stolicy Dolnego Śląska, że ani słowem nie wspomniałam o jednym z jego symboli - o krasnalach. Oczywiście, że miałam okazję zobaczyć je na wrocławskich ulicach, choć odnalazłam tylko 8, a jest ponad 300! Trzeba jednak dobrze się za nimi rozglądać, bo łatwo można je przeoczyć. Jak to krasnale, nie są zbyt dużych rozmiarów ;)

Od góry: Rogalik, Profesor, Syzyfki, Panoramik



środa, 10 września 2014

Classic Moto Show

W miniony weekend w Krakowie po raz trzeci odbył się Classic Moto Show - wydarzenie poświęcone zabytkowym samochodom, które można było podziwiać od piątku do niedzieli w Muzeum Inżynierii Miejskiej. Oczywiście i mnie nie mogło tam zabraknąć. Nie żebym była jakąś wielką pasjonatka motoryzacji ani tym bardziej znawczynią tzw. gablot. Po prostu strasznie podobają mi się zabytkowe auta ^^


Na wystawę wybrałam się w niedzielę, więc tłumy były spore. Za ulgowy bilet zapłaciłam 15 zł, zwykły kosztował 5 zł drożej. To wysoka cena, ale do przebolenia, szczególnie, że wydarzenie zostało zorganizowane na bardzo wysokim poziomie. Do Krakowa zjechało się naprawdę dużo gablot, do tego zaplanowano kilka atrakcji np. przejazd londyńską taksówką, rozdawano darmowe foldery...spokojnie było, co robić przez 2 godziny, jak i nie więcej ^^ Kasa z biletami znajdowała się przy wejściu do dużego białego namiotu, w którym stało kilkanaście zabytkowych aut różnych marek. Swoją drogą, dobry sposób, by zachęcić ludzi do kupna wejściówki i odwiedzenia wystawy ;)


Zanim obejrzałam wszystkie modele, poszłam nieco dalej oglądnąć pokaz cynowania. Pan, który go prowadził, z wielką dokładnością i zaangażowaniem opowiadał i pokazywał, co i jak należy robić. Podziwiam jego profesjonalizm, ale pewnie dla osób, które siedzą już nieco w temacie, było to zdecydowanie ciekawsze przeżycie, niż dla takiego laika jak ja :P


Po pokazie wróciłam się do białego namiotu, a następnie poszłam zwiedzać kolejne części wystawy. Teraz Was co nie co po niej oprowadzę :)

Na powietrzu stała pokaźna kolekcja zabytkowych Mini. Bardzo mi się podobały, choć ich współcześni następcy już nie są w moim guście.

poniedziałek, 8 września 2014

Zmiany

Po wielu przemyśleniach postanowiłam wprowadzić kilka zmian na tym blogu. W tym poście pokrótce objaśnię Wam na czym one polegają i dlaczego się na nie zdecydowałam, bo to one w dużej mierze mają wpływ na wygląd tej strony.

Zapewne niektórzy z Was zauważyli, że jakiś czas temu wprowadziłam kategorie, dzięki którym łatwiej odnaleźć publikowane przeze mnie posty. Jak widać, piszę o różnych rzeczach, z którymi każdy z nas ma kontakt na co dzień. W końcu ideą tego bloga jest, by wszyscy znaleźli na nim coś ciekawego i inspirującego. Z drugiej strony to, co opisuję, również musi się znajdować w kręgu moich zainteresowań. Dlatego też:
 1. Likwiduję kategoria MODA. Po wielu latach interesowania się światem mody, zbierania modowych magazynów, przeglądania stron o tej tematyce itd., w pewnym momencie ta pasja się we mnie wypaliła. Stwierdziłam, że na świecie istnieją o wiele piękniejsze rzeczy niż ubrania, a pogoń za absurdalnie drogimi rzeczami od projektantów jest po prostu niezdrowa. Oczywiście nadal potrafię docenić piękne kreacje i dobry styl, ale już nie czuję potrzeby pisania o tym ;)
2. Wprowadzam nowa kategorię : I<3KR. Będę w niej opisywać Kraków z punktu widzenia osoby mieszkającej w nim od urodzenia - miejsca, które warto w nim odwiedzić, wydarzenia, które się tutaj odbywają...Długo zastanawiałam się, czy takie coś ma sens, w końcu doszłam do wniosku, że warto spróbować. Szczególnie, że lubię włóczyć się po mieście, odkrywać jego zakamarki oraz brać udział w przeróżnych akcjach. A tych w Krakowie nie brakuje, wystarczy się dobrze rozejrzeć, a szybko znajdzie się coś ciekawego do roboty ^^
3. Kategorię SZTUKA podpinam pod PODRÓŻE i I<3KR. W końcu z obiema się ona łączy.
4. KULINARIA zostają, ale po prostu pod inna nazwą: PRZEPISY. Żeby od razu było wiadomo, o co chodzi ;)
5. Wprowadzam również kategorię INNE. W niej znajdzie się wszystko, co nie pasuje do pozostałych kategorii, a czym chciałam się z Wami podzielić np. ten post :)

Ok, to by było na tyle. Pozostaje mi życzyć Wam miłej lektury mojego bloga ^^

poniedziałek, 1 września 2014

1 dzień we Wrocławiu cz.3

... Jak już wspominałam we wcześniejszym poście, udało nam się ze znajomą wejść do środka Hali Stulecia. Nie mogłyśmy jednak oglądnąć pokazu znajdującej się obok multimedialnej fontanny, a to z powodu odbywającego się tam Męskiego Grania. Coś za coś. Strzeliłam jedynie dwie fotki zza ogrodzenia, mimo nieprzychylnego wzroku ochroniarza ;)



Kiedy minęłyśmy już fontannę, dotarłyśmy do Ogrodu Japońskiego. Jest to ogrodzona część Parku Szczytnickiego (bilety: ulgowy 2 zł, normalny 4 zł), gdzie można poczuć się jak w Azji. Całość została zaprojektowana według zasad feng shui. Faktycznie - roślinność, małe jeziorko, sztuczny mini wodospad i drewniane konstrukcje takie, jak pomost, pawilon czy mostek, tworzą harmonijna całość, powodując, że Ogród Japoński jest doskonałym miejscem na relaks. Niestety nie mogłyśmy zostać w nim zbyt długo, gdyż zbliżała się już 17...

czwartek, 28 sierpnia 2014

1 dzień we Wrocławiu cz.2

...Po tym, jak już przespacerowałyśmy się wzdłuż Odry, udało nam się obrać właściwy kierunek na rynek. Po drodze minęłyśmy budynek Uniwersytetu Wrocławskiego, który zachwycił nas swoimi architektonicznymi zdobieniami. Jego turkusowe drzwi to po prostu mistrzostwo <3


Kiedy znalazłyśmy się już na wrocławskim rynku, od razu ogarnął nas wesoły nastrój tego miejsca. To pewnie zasługa otaczających go kolorowych kamieniczek, różnego rodzaju kawiarni i restauracji, ale przede wszystkim tłumu ludzi, mieszkańców i turystów, którzy po prostu miło spędzają tam czas. Ja wraz z moją znajomą przesiedziałam tam ponad godzinę, zajadając się pyszną pizzą, słuchając występu ulicznych artystów i obserwując otoczenie. Czy był to czas zmarnowany? Z pewnością nie! Szczególnie, że dzięki temu odpoczynkowi miałyśmy energię do dalszego zwiedzania ;)


Na zdjęciach poniżej: Fontanna na Rynku Głównym, czyli jeden z symboli Wrocławia