czwartek, 30 października 2014

Wycieczka do Londynu - 3 dzień

W sobotę daliśmy trochę odpocząć naszym nogom w dużej mierze korzystając z metra, bo miejsca, które odwiedziliśmy, były porozrzucane po różnych częściach 1 i 2 strefy Londynu. Mogliśmy przy okazji zaobserwować jak bardzo różnorodnym i przez to niezwykłym miastem jest stolica Wielkiej Brytanii.

Dzień zaczęliśmy od wizyty na Portobello Market. To chyba najbardziej znany targ w Londynie, na którym można kupić przede wszystkim antyki, ale również różnego rodzaju jedzenie, biżuterię, ubrania czy pamiątki. Atmosfera, która tam panuje jest niezwykła: masa ludzi, masa niezwykłych rzeczy, a to wszystko na wąskiej ulicy otoczonej kolorowymi szyldami sklepików - ogólnie jest czym nacieszyć zmysły ;)


sobota, 25 października 2014

18. Targi Książki w Krakowie

Dzisiaj kolejny przerywnik w relacji mojej wycieczki z Londynu w postaci krótkiego opisu tegorocznych Targów Książki w Krakowie. Od 18 lat to cieszące się dużą popularnością wydarzenie udowadnia, że w Polsce ludzie nadal chętnie czytają (a przynajmniej w Krakowie ;)).

W tym roku impreza została zorganizowana w nowym budynku Międzynarodowego Centrum Targowo - Kongresowego EXPO przy ulicy Galicyjskiej 9. To z pewnością zmiana na wielki plus.


Rok temu opisywałam jaki ścisk i zaduch panował na 17. Targach Książki. Nowa lokalizacja zniwelowała te problemy - w końcu nie było tak wszystko ścieśnione i dało się normalnie oddychać :)  Do tego wiele stoisk zostało rozbudowanych i naprawdę ładnie się prezentowały.


Jak zwykle zaproszono wielu gości związanych ze światem literatury. Co prawda na Targach spędziłam dziś tylko godzinę i to tuż przed zamknięciem, ale i tak natknęłam się na kilku autorów podpisujących swoje dzieła. Była np. polska pisarka Olga Tokarczuk,  8-letnia dziewczynka o imieniu Nela, która jest autorką książek podróżniczych pod patronatem National Geographic czy kataloński pisarz Jaume Cabre.


poniedziałek, 20 października 2014

Wycieczka do Londynu - 2 dzień cz. 2

...Po tym, jak wyszliśmy już z Natural History Museum, potrzebowaliśmy z bratem silnego zastrzyku energii, najlepiej w postaci jakiegoś dobrego jedzenia ;) Idąc w stronę stacji South Kensington trafiliśmy do uroczego zakątka z różnego rodzaju restauracjami i kawiarniami.


Niestety większość z nich miała dla nas zbyt wysokie ceny i już mieliśmy iść szukać czegoś dalej, kiedy zobaczyliśmy lokal o nazwie Miss Ellie's. To mała kanapkarnia działająca podobnie do Subway'a, z tym, że ma o wiele samczniejsze suby :P Za 3.5 funta dostaliśmy kanapkę dnia, a do tego mogliśmy sobie jeszcze dobrać 2 spośród 4 produktów: kawę, ciastko, wodę lub małe chipsy. Ogólnie polecam ten lokal osobom, które chcą ekonomicznie podróżować po Londynie ;)


Zjedliśmy, chwilę odpoczęliśmy i znów ruszyliśmy zwiedzać, tym razem Victoria & Albert Museum, które znajduje się w sąsiedztwie NHM. Można tam podziwiać wszelkiego rodzaju sztukę użytkową z różnych zakątków świata.


piątek, 17 października 2014

Wycieczka do Londynu - 2 dzień cz.1

Drugi dzień mojego pobytu w Londynie był zdecydowanie najbardziej męczący, bo większość czasu staliśmy lub chodziliśmy i to jeszcze wśród tłumu ludzi. Ale z pewnością nie żałuję tego, gdyż "zaliczyliśmy" z bratem aż 4 duże londyńskie atrakcje :)

Na początku pojechaliśmy na 11.30 pod Pałac Buckingham, żeby zobaczyć sławną zmianę warty. Nie wiedziałam jak to dokładnie wygląda ani ile trwa, jedynie słyszałam, że jest to widowiskowe. I że za każdym razem ściąga mnóstwo gapiów. Sądziłam jednak, że skoro już jest po sezonie wakacyjnym, nie będzie aż tak źle. Dlatego szczęka mi opadła, kiedy dotarliśmy na miejsce i zobaczyliśmy taki tłum:


Oczywiście to tylko "niewielka" część ludzi, którzy zgromadzili się przed pałacem. Żebym zobaczyła cokolwiek, brat wziął mnie na barana, bo moje 167 cm wzrostu okazało się niewystarczające :D Miałam całkiem ciekawy widok na pałacowe kraty, a za nimi od czasu do czasu migały mi czerwone mundury brytyjskich gwardzistów :P


Po pewnym czasie zaczęliśmy przepychać się wśród tłumu z nadzieją, że będziemy widzieć coś więcej. To był dobry pomysł, bo dzięki temu udało nam się zobaczyć przemarsz orkiestry, niewielkiego pułku eskortowanego przez policjantów na koniach i przejazd Horse Guards.

niedziela, 12 października 2014

"Gwiazd naszych wina" John Green

Wiem, że miałam zamieścić kolejny post dotyczący mojej wycieczki do Londynu, ale przeczytałam wczoraj świetną książkę, a lubię recenzować na bieżąco ^^ Na początku w ogóle nie miałam zamiaru czytać powieści "Gwiazd naszych wina", bo obejrzałam zwiastun filmu o tym samym tytule i uznałam, że jest to kolejny łzawy romans. Potem jednak znalazłam mnóstwo dobrych opinii na temat dzieła John'a Green'a, następnie polecił mi ją mój dobry znajomy, więc stwierdziłam, że jest jednak warta lektury. W końcu poszłam do Empiku, przeczytałam kilka pierwszych stron, a że książka była na promocji ( a ja bardzo lubię promocje :)) kupiłam i "połknęłam" w kilka godzin :)

Narratorką "Gwiazd naszych wina" jest szesnastoletnia Hazel, która od 3 lat choruje na raka tarczycy z przerzutami do płuc. Stara się oszczędzić cierpienia bliskim i bynajmniej nie chce litości ani tym bardziej robienia z niej bohaterki. Ponieważ lekarz stwierdza u niej depresję kliniczną, rodzice wysyłają ją na spotkania grupy wsparcia. Na jednym z nich poznaje Gusa - siedemnastolatka, którego nowotwór pozbawił jednej nogi. Nastolatków połączy nie tylko trudna sytuacja, ale także niekonwencjonalne myślenie, szczerość i fascynacja pewna książką...

Wiem, że ten opis brzmi jakby "Gwiazd naszych wina" była albo smutną powieścią o dzieciach chorujących na raka albo wyidealizowaną historią miłosną. Nie jest ani jednym ani drugim. Ta książka to raczej zapis codzienności, z którą muszą zmagać się dwoje zakochanych w sobie, poważnie chorych nastolatków. Nie ma w niej zbędnego patosu, jest za to humor, ironia, inteligentne dialogi i sporo sentencji, które dają czytelnikowi do myślenia. Oczywiście, są też momenty, kiedy do oczu cisną się łzy i nie można powiedzieć, że historia kończy się happy endem, ale nie pozostawia czytelnika zrozpaczonego i w depresji. Raczej zamyślonego nad prawdziwością słów bohaterów, dotyczących postrzegania wszechświata oraz pozycji znajdującego się w nim człowieka.

wtorek, 7 października 2014

Wycieczka do Londynu - 1 dzień cz.2

...Po tym jak już napawaliśmy się widokiem Opactwa Westminsterskiego i porobiliśmy sobie zdjęcia przy czerwonej budce telefonicznej, udaliśmy się z bratem na Piccadilly Circus, a stamtąd jedną z przyległych ulic do M&M'S World. Ten niezwykły czteropiętrowy sklep to istny raj dla miłośników popularnych kolorowych drażetek!


W środku można nabyć nie tylko słodycze w przeróżnych opakowaniach, ale także magnesy, kubki, maskotki, T-shirty, piżamy i wiele, wiele innych gadżetów tej marki.


Warto zabrać tam ze sobą aparat, by porobić sobie zdjęcia z wielkimi figurami M&M'sów...


niedziela, 5 października 2014

Wycieczka do Londynu - 1 dzień cz.1

Trochę to trwało, bo zaczęłam studia i co chwila w moim życiu coś nowego się dzieje, ale w końcu mam chwilę, by usiąść i napisać relację z wyprawy do Londynu ;) Ze stolicy Wielkiej Brytanii przywiozłam tyle niesamowitych wrażeń, pięknych wspomnień i pozytywnej energii, że sama się dziwię, że spędziłam tam jedynie 6 dni :D A oto jak zaczęła się ta wspaniała wycieczka.


Zdradzę Wam, że lot do Londynu był pierwszym w moim życiu. Niezapomniane przeżycie i do tego jeszcze cudowne widoki. Co chwila spoglądałam w okno, by podziwiać chmury wyglądające jak wielka wata cukrowa ^^


Samolot wylądował na lotnisku Stansted 20 min. wcześniej niż powinien, ok. 8 rano miejscowego czasu. Po szybkiej odprawie, dzięki posiadanym paszportom (dziękuję Asia za radę ;*), udaliśmy się z bratem, który towarzyszył mi w tej wyprawie, do autokaru, który zawiózł nas na Liverpool Street. Ponieważ trafiliśmy na korki, przejazd trwał ok. 2 godzin, zamiast planowanych 1h 40 min. Jak widać, w przyrodzie nic nie ginie ;) Mogliśmy za to na spokojnie podziwiać z okien autokaru londyńskie wieżowce.