czwartek, 28 kwietnia 2016

2 dni w Budapeszcie: 15-16 II 2016 cz.1

Krótka przerwa we wpisach na temat podróży po Bałkanach. Z racji tego, że zbliża się majówka i sporo osób wybiera się do Budapesztu, postanowiłam podzielić się relacją z mojego dwudniowego wypadu do stolicy Węgier, który odbyłam z przyjaciółką w ramach tegorocznych ferii. Może komuś z Was ten post pomoże w zaplanowaniu własnej wycieczki ^^


Po nocy spędzonej w autokarze, dojechałyśmy przed południem do celu podróży, następnie znalazłyśmy mieszkanie naszego hosta i po krótkim odpoczynku udałyśmy się pieszo na zwiedzanie. Pogoda była, jak widać, deszczowa, ale pomimo tej aury szarości stolica Węgier od razu przypadła nam do gustu. Wrażenie robiły monumentalne budynki, szerokie ulice i Dunaj przepływający przez środek miasta. Wszystko idealnie było widać z Góry Gellerta znajdującej się zaraz przy rzece. Żeby dostać się na sam szczyt trzeba nieźle się namachać, ale naprawdę warto!


5 minut bez parasola i moje włosy zaczynają rewolucję :P

czwartek, 14 kwietnia 2016

Balkan Trip 12-20 IX 2015: Kruja & Szkodra

Po nocy spędzonej w Tiranie, udaliśmy się do kolejnych albańskich miast: Kruji i Szkodry. Do tego pierwszego, które znajduje się 30 km od stolicy, wjechaliśmy wąską drogą pnącą się ostro w górę (tak, to było dosyć przerażające, cały czas miałam wrażenie, że nie wyrobimy się na zakrętach :P)


Historycznego ducha, w tym niezwykle malowniczo położonym miejscu (na wysokości 600 m n.p.m.,) czuć na każdym kroku. Nic dziwnego. Kruja była bowiem średniowieczną stolicą Albanii, odbitą z rąk Turków, przez bohatera narodowego Giergj Kastroti Skandenberga (to własnie jego pomnik widzicie na zdjęciu) w XV w. Dlatego to właśnie tam znajdziemy najważniejsze muzeum mu poświęcone, do którego prowadzi droga przez piękny bazar w tureckim stylu <3


Placówka mieści się w zrekonstruowanym zamku.

czwartek, 7 kwietnia 2016

Balkan Trip 12-20 IX 2015: Tirana

Po opuszczeniu Macedonii skierowaliśmy się ku stolicy Albanii - Tirany. Jechaliśmy przez piękne masywy górskie mając u stóp zupełnie inną rzeczywistość. Zanim przekroczyliśmy granice miasta, na jednej ze stacji benzynowych mogliśmy jeszcze za darmo zobaczyć jak wygląda tradycyjna, albańska chata.



Kraj, do którego wjechaliśmy, ma swoją własną specyfikę, wyróżniającą go na tle sąsiadów. Jego mieszkańcy posługują się językiem należącym do zupełnie innej grupy niż pozostałe języki bałkańskie, brzmiącym bardziej jak z jakiejś fantastycznej powieści (np. dziękuję wymawia się "faleminderit", czyż nie cudownie? <3). Ponad to islam jest tutaj dominującą religią, co widać choćby w architekturze. Inne charakterystyczne elementy Albanii? Kierowcy jeżdżący jak szaleni, pojazdy silnikowe "home-made"", na które czasem można się natknąć (ja miałam tylko raz okazję) oraz wszechobecne bunkry - wszystko to skutki rządów Envera Hodży, dyktatora, który był u władzy w latach 1944-85, aż do swojej śmierci. Sympatyzował z innymi komunistami np. chińskimi, by koniec końców w latach 70. odizolować państwo od wszelkich zewnętrznych wpływów. Albańczycy nie mogli wyjeżdżać z kraju, na ulicach nie było prawie aut (prócz tych należących do partyjniaków), a na początku lat 90. sklepy świeciły pustkami. Wszystko zmieniło się po pierwszych demokratycznych wyborach w 1991, kiedy nagle zapanowała wolność i państwo zaczęło gonić ku postępowi.

Oczywiście sama stolica też jest wyjątkowa. W tym mieście podziwia się socjalistyczną i współczesną architekturę, a nie zabytki, których ...praktycznie nie ma. Meczet Ethem Beja jest chyba najstarszym budynkiem, a został ukończony w 1821 r. Ale i tak robi wrażenie :)