poniedziałek, 25 sierpnia 2014

1 dzień we Wrocławiu cz.1

Pewnie zauważyliście, że miałam dosyć długą przerwę w pisaniu bloga. Szczerze przyznaję, że ten ogrom wolnego czasu mnie rozleniwił i, jakkolwiek pretensjonalnie to nie zabrzmi, brakowało mi po prostu weny. Potrzebowałam, choć krótkotrwałej zmiany otoczenia, bo ponad 2 miesiące wakacji w tym samym miejscu to zdecydowanie dla mnie za dużo. Wpadłam, więc na pomysł jednodniowej wyprawy do Wrocławia, zabrałam znajomą i tak o to spędziłyśmy 1 dzień w stolicy Dolnego Śląska :)


Na początku w planie było zwiedzanie Panoramy Racławickiej, ale na rano wszystkie bilety zostały wyprzedane, dlatego kupiłam wejściówkę dopiero na 17. Było to przed 11, więc nie marnując czasu, poszłyśmy z koleżanką nieco dalej w głąb ulicy zwiedzać pobliskie Muzeum Narodowe. Po drodze wdrapałyśmy się na niewielkie wzniesienie skąd roztaczał się taki widok:


Sam już budynek muzeum mi się spodobał. Wyglądał pięknie z ozdobnymi murami porośniętymi bluszczem. W sobotę (czyli w ten dzień kiedy byłyśmy we Wrocławiu) wstęp do niego jest wolny. Również bilet kupiony na Panoramę upoważnia Was do zwiedzania muzeum bez ponoszenia dodatkowych opłat.


A co można obejrzeć w tymże muzeum? Na pierwszym piętrze zbiory średniowiecznej sztuki śląskiej - przede wszystkim są to drewniane figury świętych, Madonny oraz ołtarze, ale także np. kawałki rycerskich zbroi. 



Na drugim znajduje się kolekcja sztuki europejskiej od XV do XX w., ale nie zrobiła ona na mnie tak dużego wrażenia jak sztuka polska XVII - XIX w. mieszcząca się na tym samym piętrze, ale po przeciwnej stronie. Większość zbioru to obrazy wybitnych twórców polskich m.in. "Tryptyk Ojczyzna" Jacka Malczewskiego, "Wyjazd na polowanie" Józefa Chełmońskiego czy "Śluby Jana Kazimierz" Matejki, ale również rzeźby, zabytkowe meble i naczynia.


3 pięterko zajmuje polska sztuka współczesna. Musicie wiedzieć, że nie jestem jej wielką fanką, bo wydaje mi się, że niektóre dzieła to zwykły przerost treści nad formą. Doceniam jednak jej różnorodność, dlatego też nie pominęłam i tego zbioru. Kilka prac nawet kojarzyłam np. Abakany, Magdaleny Abakanowicz czy obrazy Tadeusza Makowskiego. Choć kolekcja na 3 piętrze muzeum to nie mój świat, sądzę, że jest warta obejrzenia.



Najbardziej nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę dział "Sztuka Wschodu". Ponieważ nie znalazłyśmy go z koleżanką chodząc po schodach, skorzystałyśmy z windy znajdującej się w cudownej białej sali muzeum.

Wylądowałyśmy z powrotem na 2 piętrze, gdzie, jak głosił napis, miała być poszukiwana przez nas kolekcja. Niestety rozczarowałyśmy się, gdyż zamiast kilku sal z eksponatami była tylko jedna mała, i to ze zbiorem ograniczającym się do przedmiotów związanych z samurajami. Wszystko ładne, ale ja oczywiście liczyłam, że zobaczę coś chińskiego, a nie tylko japońskiego ;)



Ogólnie zwiedzanie całego muzeum (i to nie wcale jakoś zbyt dokładnie) zajęło nam niemalże 3 godziny. Z pewnością nie żałuję spędzonego tam czasu i zachęcam do odwiedzenia Muzeum Narodowego każdego, kto będzie miał okazję być we Wrocławiu :)

Następnie chciałyśmy ze znajomą dotrzeć na wrocławski rynek. Oczywiście trochę się pogubiłyśmy i zaszłyśmy nieco za daleko, w okolice wysp na Odrze. I dobrze, że się tak stało :) Jest tam bardzo ładnie, można pospacerować wśród zieleni i podziwiać górując nad innymi budynkami średniowieczne kościoły. Na zdjęciu - Most Piaskowy prowadzący na Wyspę Piasek.


Ciąg dalszy nastąpi ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz