sobota, 3 października 2015

Krótki pobyt na Litwie: Troki

...Po dobrze przespanej nocy na zaskakująco wygodnym łóżku (biorąc pod uwagę warunki w naszym hostelu ;)) wyjrzałyśmy przez okno, by sprawdzić czy nasze plan na spędzenie poranka wypali. Niebo było mocno zachmurzone, ale co tam - jedziemy do miasta Troki!


Skąd w ogóle pomysł, by odwiedzić to miejsce? Otóż, kiedy przed wyjazdem do Wilna szukałam na różnych blogach, co tam warto zwiedzić, w większość wypadków spotykałam się z opinią, że koniecznie trzeba pojechać zobaczyć przepiękny zamek na jeziorze Galve, zaledwie 30-40 min. jazdy ze stolicy Litwy. Na zdjęciach nie wyglądał powalająco, ale wszyscy tak go zachwalali, że postanowiłyśmy zaryzykować. I słusznie :)

Trochę praktycznego info: do Trok autobusy odjeżdżają co kilkanaście minut z głównego dworca autobusowego. Nie pamiętam dokładnie ile kosztuje bilet, ale wydaje mi się, że nie więcej niż 3 euro w jedną stronę. Jeśli jesteście studentami, możecie liczyć też na zniżkę, jednak pod warunkiem, że posiadacie kartę ISIC.

Tak więc, jedziemy z przyjaciółką zobaczyć ten cud-zamek na wyspie, marząc o tym, by posiedzieć sobie trochę na powietrzu i poopalać się, a tu zaczyna padać. Super. Na szczęście zanim docieramy na miejsce, deszcz ustępuje. Wysiadamy nieco pocieszone na dworcu, ale i trochę zdezorientowane, bo żadnego zamku nie ma w zasięgu wzroku. Udaje nam się jednak znaleźć drogowskaz. Idziemy wzdłuż jeziora przyglądając się zacumowanym przy pomostach łódkom, kaczkom i sennemu, ale uroczemu miasteczku.


Po ok. 20 minutach docieramy na miejsce. W jednym momencie przyznaję w myślach rację tym wszystkim blogerom - zamek faktycznie jest piękny! <3 Tylko po prostu zdjęcia tego nie oddają.


Zadziwić może fantastyczny stan obiektu - to dlatego, że w XX w. przeszedł gruntowną renowację, również po okiem polskich konserwatorów. Nadal jednak czuć w nim historycznego ducha. Zamek został zbudowany w XIV w. i był główną siedzibą księcia Witolda. Przede wszystkim jednak służył do obrony przed Krzyżakami. W XVI w. pełnił funkcję więzienia, a następnie letniej rezydencji Zygmunta Augusta. Został zniszczony w XVII w., w trakcie wojny z Moskwą.


Po przejściu drewnianego mostu i kupieniu biletów zaczynamy zwiedzanie zamku. Jest więcej atrakcji niż można by się spodziewać.



Wewnętrzny dziedziniec

Z zaskoczeniem odkrywamy, że w pomieszczeniach mieści się muzeum z imponującą kolekcją eksponatów pokazujących historię i kulturę tego obiektu oraz samego miasta. Gdzieś musiała umknąć mi ta informacja :P Ale dzięki temu mamy miłą niespodziankę :)


W skarbcu

Wystawa poświęcona Karaimom sprowadzonym do Trok przez Witolda

Chodzenie po zamku, zaglądanie do komnat i odkrywanie tych wszystkich "skarbów" to niesamowita frajda. Człowiek nie wie, jakie jeszcze cuda znajdzie w kolejnym pomieszczeniu. Mi najbardziej podobała się kolekcja przedmiotów codziennego użytku.



Na koniec pora na obowiązkowe zdjęcie w dybach ^^ Nieważne, że to już jest takie oklepane :P


Po obejrzeniu każdego zakątka zamku, wychodzimy z przyjaciółką, zachwycone, główną bramą. Po szarych chmurach nie ma śladu, pojawiło się za to nasze upragnione słońce. Siadamy, więc na pomoście i cieszymy się pięknym widokami, ciepłem, wakacjami. Jest idealnie <3


Szkoda, że takie chwile nie mogą trwać wiecznie. Ostatnie spojrzenie na zamek....


...i wracamy tą samą drogą łapać autobus z powrotem do Wilna. Po drodze kupujemy sobie lokalne, mięsne przysmaki m.in. sławne kibiny (to ten pierożek z lewej ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz