wtorek, 27 października 2015

Krótki pobyt na Litwie: Wilno cz.2

...Po powrocie z Trok idziemy z przyjaciółką do naszego hostelu odebrać bagaże, które mogły tam bezpłatnie "leżakować" jedynie do 15. Bus do Polski odjeżdża dopiero po północy, więc mamy kilka godzin na zwiedzanie miasta w towarzystwie naszych walizek tłukących się po bruku :P


Pierwszą rzeczą jaką chcemy zrobić, to wdrapać się na Górę Giedymina, na której mieszczą się ruiny Zamku Górnego, by móc podziwiać panoramę miasta. Musimy się przy tym rozdzielić tzn. jedna osoba się wspina, a druga siedzi w parku i pilnuje bagaży, a potem na odwrót. W innym przypadku nasze walizki zostałyby pozbawione kółek ;) Żeby wejść na szczyt trzeba nieźle się namachać, ale widoki wynagradzają wysiłek ^^




Po drodze podziwiam charakterystyczne wzniesienie z 3 krzyżami na szczycie. Jest to tzw. Góra Trzykrzyska.


Panorama miasta już zobaczona, a my mamy jeszcze mnóstwo czasu do wykorzystania. Decydujemy się na Muzeum Zabawek, które odkryłyśmy w trakcie naszego pierwszego spaceru po Wilnie.


Wystawa jest interaktywna, ale zrobiona typowo pod dzieci. Nie powiem, jesteśmy lekko zawiedzione, do momentu aż docieramy do ostatniej sali i widzimy to:


...oraz piłkarzyki i automat do koszykówki. Wszystkie sprawne i można sobie na nich pograć za darmo (czyli w cenie biletu do muzeum ;)) Po kilkudziesięciu minutach czystej rozrywki idziemy jeszcze pobudować domki z klocków lego, popisać kredą po tablicy i pobawić się pacynkami. Na takie rzeczy nigdy nie jest się za starym ^^


Po wizycie w muzeum zaglądamy na dziedziniec zamkowy, tuż przy katedrze, gdzie rozstawiła się grupa fanów średniowiecznych klimatów.


Jesteśmy zmęczone chodzeniem, więc na pół godziny siadamy sobie pod pomnikiem księcia Giedymina. Kiedy wracają nam siły, decydujemy się na dalszy spacer, tym razem Aleją Giedymina. "Wpadła nam w oku" już w trakcie naszej pierwszej przechadzki po mieście. Dopiero potem dowiadujemy się, że jest to reprezentatywna ulica Wilna.


Idąc nią, można zobaczyć ważne budynki w stolicy m.in. Sejm, Trybunał Konstytucyjny czy Litewski Narodowy Teatr Dramatyczny...


Jest też mnóstwo ciekawych rzeźb i pomników.


Po dłuuuuugim spacerze z przerwą na pysznego donuta w jednej z galerii handlowych...


...docieramy do rzeki Wilii (po litewsku Neris). Tam spędzamy niezapomniane chwile, siedząc na plastikowych krzesełkach zmyślnie umieszczonych na bulwarach, obserwując zachód słońca i rozmawiając tak od serca.


Potem już tylko wracamy tą samą drogą, którą przyszłyśmy, robimy zakupy, dzięki którym dowiadujemy się czegoś ciekawego o Litwie (ale o tym zaraz) i spędzamy ostatnie kilkadziesiąt minut w stolicy, czekając na nasz bus w McDonaldzie przy dworcu.

Na koniec mam dla Was 3 ciekawostki przywiezione z tej podróży:
1. Na niektórych przejściach w Wilnie jest potrójna sygnalizacja świetlna dla pieszych, czyli czerwone, żółte i zielone światło.
2. Taxi są oznaczone jako TAKSI
3. I na koniec najlepsza ciekawostka: nie można kupować alkoholu w sklepach po 22! :D Jedynie w barach, restauracjach itd. W McDonaldzie też zauważyłam, że mają piwo w puszkach, ale zdaje się, że do spożycia tylko na miejscu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz