Pierwsze, co rzuca się w oczy to fontanny z posągami. NAPRAWDĘ WIELKIMI POSĄGAMI. Skopje to w ogóle miasto pomników: są ich tysiące, mniejszych lub większych, z przewagą właśnie tych drugich. Króluje oczywiście postać Aleksandra Wielkiego oraz jego rodziny.
Wrażenie robi też wspaniały, kamienny most. Prawdziwy relikt historii. Został wybudowany w 1469 roku za panowania sułtana Mehmeda II. I mimo, iż znacząco odbiega metryką od pozostałych obiektów w okolicy mających po kilka-kilkanaście lat, idealnie komponuje się z całą resztą.
Muzea, nowoczesne biurowce, wzniesiono nawet i łuk (w 2012 r.)...z jednej strony jest, co podziwiać, z drugiej jednak przesadzono z tą monumentalnością.Wiadomo, chciano pokazać, że Macedonia, pomimo swoich niewielkich rozmiarów, ma za sobą długoletnią, wspaniałą historię i tradycje, a przy tym idzie z duchem czasu. Problem w tym, że zaspokojenie dumy narodowej kosztowało masę państwowych pieniędzy - mowa tu nawet o 500 mln euro, choć dokładna kwota nadal nie jest znana. A wystarczyło o połowę zmniejszyć monumenty na fontannach albo darować sobie kilka pomników...
Blisko głównego placu wybudowano też niewielkie muzeum poświęcone tej pełnej dobroci i miłości błogosławionej. Pamiątek zachowało się jednak niewiele, meble też nie pochodzą z jej domu, jedynie z czasów, w których żyła.
Po krótkim zwiedzaniu, przeszłyśmy się jeszcze z ciocią miejskim deptakiem oczywiście natrafiając na kolejne, ciekawe rzeźby ^^
Podsumowując: stolica Macedonii to miejsce jedyne w swoim rodzaju. Gdzie pamięć o historii nadal jest kultywowana, ale chęć rozwoju jeszcze silniejsza. Miasto pełne kontrastów i niespodzianek, do którego z chęcią wrócę <3
(I mam nadzieję, że ten antykwariat nadal będzie tam stał ^^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz