poniedziałek, 1 września 2014

1 dzień we Wrocławiu cz.3

... Jak już wspominałam we wcześniejszym poście, udało nam się ze znajomą wejść do środka Hali Stulecia. Nie mogłyśmy jednak oglądnąć pokazu znajdującej się obok multimedialnej fontanny, a to z powodu odbywającego się tam Męskiego Grania. Coś za coś. Strzeliłam jedynie dwie fotki zza ogrodzenia, mimo nieprzychylnego wzroku ochroniarza ;)



Kiedy minęłyśmy już fontannę, dotarłyśmy do Ogrodu Japońskiego. Jest to ogrodzona część Parku Szczytnickiego (bilety: ulgowy 2 zł, normalny 4 zł), gdzie można poczuć się jak w Azji. Całość została zaprojektowana według zasad feng shui. Faktycznie - roślinność, małe jeziorko, sztuczny mini wodospad i drewniane konstrukcje takie, jak pomost, pawilon czy mostek, tworzą harmonijna całość, powodując, że Ogród Japoński jest doskonałym miejscem na relaks. Niestety nie mogłyśmy zostać w nim zbyt długo, gdyż zbliżała się już 17...






...a ja na tę godzinę miałam wykupiona wejściówkę do Panoramy Racławickiej. Ogólnie sprawa wygląda tak, że wchodzi się zorganizowaną grupą turystów do tak jakby krętego tunelu wewnątrz budynku. Na końcu znajduje się okrągła platforma, z której można podziwiać to niezwykłe dzieło stworzone m.in. przez Jana Stykę i Wojciecha Kossaka, upamiętniające zwycięską dla Polaków bitwę pod Racławicami. Z głośników zostaje puszczony komentarz zawierający ogólne informacje, jak i opis poszczególnych scen. Cała taka sesja trwa niecałe 30 minut. Koszt ulgowego biletu to 18 zł. Spora suma w porównaniu z innymi zabytkami, ale myślę, że zobaczenie na własne oczy Panoramy jest warte tych pieniędzy. Człowiek faktycznie ma wrażenie jakby przeniósł się w czasie i znajdował się w środku bitwy, a na tym właśnie polega rola tego dzieła.



Po "odhaczeniu" kolejnej atrakcji zdecydowałyśmy się ze znajomą wrócić jeszcze raz na Główny Rynek. Tam trafiłyśmy akurat na występ ulicznego stand-up'era. Niezwykle charyzmatyczny człowiek, zanim zaczął "prawdziwe show", jak to nazywał, już zgromadził dużą publikę. Pokaz miał bardzo udany, choć niekoniecznie wszyscy widzowie zrozumieli jego żarty, bo mówił po angielsku ;) Ale z pewnością każdy docenił jego niezwykłe umiejętności ^^


Ostatnim punktem naszej wycieczki miało być oglądanie Wrocławia z lotu ptaka ze Sky Tower. To nowoczesny wieżowiec z mieszkaniami i biurami połączony z galerią handlową.  Ma aż 212 m wysokości! Dla chętnych został udostępniony punkt widokowy znajdujący się 200 metrów nad ziemią. Wjazd na niego windą odbywa się, co pół godziny, oczywiście za odpowiednią opłatą. Niestety, kiedy dotarłyśmy z koleżanką już na miejsce po długim marszu z Rynku, okazało się, że wszystkie bilety zostały już na ten dzień wyprzedane. Pozostało nam tylko zrobić zdjęcie Sky Tower od strony galerii i ruszyć na dworzec autobusowy, by wrócić jeszcze tego samego dnia do Krakowa.



Jakie wrażenie wywarł na mnie Wrocław? Na początku nie wydawał mi się zbyt szczególny, ale im dłużej w nim przebywałam, tym bardziej mi się podobał. Panuje w nim artystyczny bałagan, taki kolorowy misz-masz. Średniowieczne kościoły o czerwonej barwie konkurują tutaj o miano najwyższych ze szklanymi wieżowcami, a stare, brzydkie bloki z czasów PRL-u są kontrastem dla ładnych, historycznych kamieniczek. Z chęcią wrócę kiedyś do tego miasta, nadrobię, to czego nie mogłam zobaczyć i poznam jego kolejne fascynujące zakamarki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz