niedziela, 3 maja 2015

"Dior and I"

W Krakowie trwa własnie festiwal kina niezależnego - PKO Off Camera. Przez 10 dni do stolicy Małopolski ściągają tak znakomici goście jak Roman Polański czy Claudia Cardinale, a w rożnych miejscach wyświetlane są dziesiątki filmów, których na co dzień nie można zobaczyć w kinach (nawet tych studyjnych). Ja z tej bogatej oferty wybrałam coś idealnie dla siebie - dokument pt. "Dior and I".



W 2012 roku Raf Simons zostaje dyrektorem kreatywnym domu mody Dior. Ma 8 tygodni na stworzenie swojej pierwszej kolekcji haute couture. Ciąży na nim nie tylko presja czasu, ale również otoczenia, gdyż wiele osób obserwuje, jak poradzi sobie z tym trudnym zadaniem belgijski projektant dotąd kojarzony z minimalistyczną marka Jil Sander. "Dior and I" pokazuje zarówno proces realizacji pokazu, jak i zmagania Raf'a Simons'a z oczekiwaniami i spuścizną wielkiego Christian'a Dior'a.

To, co najbardziej fascynuje w tym filmie, to fakt, że przedstawia on świat wielkiego krawiectwa od samego środka. Żeby powstała kolekcja haute couture, potrzeba wielu godzin ciężkiej pracy, dobrej organizacji i zgranego zespołu. Projektant, który pokazuje się w finale pokazu, to tylko jeden z trybów tej ogromnej machiny. Oczywiście, ten najważniejszy tryb, bo to on decyduje, jak ostatecznie będą wyglądać wszystkie projekty i ich prezentacja. W "Dior and I" poznajemy też jednak pozostałe "trybiki": krawców i krawcowe z atelier, asystentów, menadżerów, modelki itd. Śledzimy ich emocje i pracę przy pokazie, tak jak samego Raf'a Simons'a. Bo to ludzie są tu głównymi bohaterami, a nie ubrania i techniki ich tworzenia (choć sporo z tego zakresu też jest pokazane). Dzięki temu w filmie nie brakuje emocji: od radości, przez zdenerwowanie, aż po wzruszenie.



Od strony technicznej ten dokument to po prostu majstersztyk. Kamera raz towarzyszy dyrektorowi kreatywnemu, a raz pozostałym pracownikom domu mody Dior. Dzięki temu my, jako widzowie, jesteśmy częścią każdego etapu realizacji pokazu. Ponad to, od czasu do czasu, wplatane są krótkie komentarze najważniejszych bohaterów filmu do aktualnie toczących się na ekranie wydarzeń. Kolejnym urozmaiceniem są przytaczane zapiski z dziennika samego Christian'a Dior'a i archiwalne fragmenty filmów pokazujące założyciela tego wielkiego domu mody i kobiety w jego strojach. Doskonałe ujęcia sprawiają, że na widok cudownych sukien i garniturów z kolekcji Haute Couture Fall - Winter 2012 oraz towarzyszącej im oprawy, miałam aż gęsią skórkę. Mimo, iż kiedyś widziałam już to wszystko na zdjęciach.


"Dior and I" to według mnie obowiązkowy film dla każdego pasjonata mody. Pokazuje, że w tym świecie rządzonym, jak w większości, przez pieniądze, nadal jest miejsce na poruszające piękno, życzliwość i spełnianie marzeń. A historia, która stoi za tym jednym pokazem, jest wciągająca, pełna emocji i zawirowań - tak jak to tylko w prawdziwym życiu bywa :)

zdjęcia: selectism.com, www.o-cinema.org, styleite.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz