niedziela, 16 marca 2014

"Grawitacja"

Tegoroczny zdobywca 7 Oscar'ów czyli  film "Grawitacja" w końcu i przeze mnie został obejrzany. Szkoda tylko, że nie posiadam telewizora z mozliwością oglądania obrazu w 3D, bo pewnie efekty specjalane zrobiłyby na mnie jeszcze większe wrażenie ;)



Dzieło meksykańskiegogo reżysera Alfonso Cuaron'a opowiada historię dr Ryan Stone, która bierze udział w swojej pierwszej misji kosmicznej. Ma za zadanie naprawić teleskop Hubble'a, a towarzyszy jej w tym m.in. doświadczony astronauta Matt Kowalsky. Dochodzi jednak do katastrofy - pędzące szczątki rozbitego rosyjskiego satelity niszczą amerykański wahadłowiec, a z 5-osobowej załogi przeżywają jedynie dr Stone i Kowalsky. Od tej chwili muszą walczyć od przetrwanie w ekstremalnych warunkach kosmosu mając nikłe zapasy tlenu i znaleźć sposób, by dotrzec bezpiecznie na Ziemię.



"Grawitacja" jest filmem, którego sens ma obejrzenie jedynie w dobrej jakości, gdyż to niesamowite efekty specjalne są jego najmocniejsza stroną. Największe wrażenie robi stworzona komputerowo nasza rodzina planeta, która pokazana "z odgórnej" perspektywy wygląda po prostu pięknie, szczególnie kiedy pojawia się nad nią zorza polarna. Spektakularne wybuchy kosmicznych satelitów czy pożar są mega realistyczne i w połączeniu z dobymi ujęciami dają wrażenie, jakbyśmy sami znajdowali się we Wszechświecie i widzieli to, co bohaterowie. Pomaga w tym również ścieżka dźwiękowa, która potęguje odczucie znajdowania się w kosmicznej próżni - sterylnej i niebezpiecznej dla człowieka.



Co do samej fabuły to uważam, że pomysł był dobry, ale wykonanie takie sobie. Jak dla mnie główna postać zagrana przez Sandrę Bullock była mało przekonująca, lepiej wypadł George Clooney, którego bohater od razu wzbudzał sympatię. W totalnym napięciu oglądałam sceny zaraz po katasrtofie amerykańskiego wahadłowca, kolejne juz nie wzbudziły we mnie takich emocji. Niektóre z nich jak np. dramatyczne akcja z  rozdzielniem się astronautów na rosyjskim satelicie wydawała się zbyt sztuczna. Pomijam już fakt, że niektóre rzeczy w filmie kłóciły się z prawami fizyki (ja jako mało wybitny fizyk o większości dopiero potem przeczytałam ;)), ale czasami nawet i logicznie pewne fakty się nie zgadzały np. wysłanie w kosmos słabo wyszkolonej dr Stone. Spodobało mi się za to symboliczne zakończenie z cudowną muzyka w tle.

Uważam, że "Grawitacja" jest doskonała technicznie oraz wizualnie i właśnie dlatego warto ją zobaczyć. Ci, co widzieli ten film w 3D w kinie chyba najbardziej potrafią go docenić, ja niestety przegapiłam taką szansę i pewnie przez to mogę uznać go jedynie za dobry.

zdjęcia: thespoilits.com, filmweb.pl

2 komentarze:

  1. "Grawitacja" stała się moim filmem numer jeden w życiu jeśli chodzi o zdjęcia. Miałam szczęście oglądać go w kinie (ale w 2D) i widoki były absolutnie oszałamiające, fantastyczne ujęcia kosmosu i Ziemi, przepięknie zmontowane. Jakiś czas temu widziałam zapowiedź filmu w TV i… to aż zabolało, to nie ma NIC wspólnego z przeżyciem, jakie towarzyszyło oglądaniu tego dzieła w kinie. Zupełnie bez sensu. Jeśli ktoś ma wielki miliard-calowy telewizor na całą ścianę, to polecam spróbować, ale na zwykłym niewielkim odbiorniku po prostu nie widać majstersztyku tego filmu, nie ma tego, co w nim najważniejsze (bo nie oszukujmy się, ale fabuła była rzeczą drugorzędną, nie była wielce skomplikowana, akcja była wiciągająca w 80% przez OBRAZ jaki jej towarzyszył).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja oglądałam co prawda na dosyć niedużym ekranie ale w jakości HD, więc i tak film zrobił na mnie wrażenie :) ale myślę, że masz rację, im większy ekran tym lepiej, bo wtedy w pełni można się poczuć jak w prawdziwej, nieskończonej przestrzeni kosmicznej ^^

      Usuń