środa, 25 czerwca 2014

5 rzeczy, które warto zrobić będąc w Warszawie

Tę stworzoną przeze mnie listę dedykuję tym, którzy do stolicy Polski przyjechali na dłuższy okres czasu lub już któryś raz z kolei. Nie są to punkty planu standardowej wycieczki po Warszawie (o takich pisałam tutaj i tutaj), ale z pewnością pozwolą wczuć się osobom z "zewnątrz" w styl życia mieszkańców tego miasta. Ja zaliczyłam całą piątkę niecałe 2 tygodnie temu i żadnej z tej czynności nie uważam za marnotrawstwo czasu ;)

1. Obejrzeć pokaz 3D w Planetarium.
Kosmos fascynuje wielu ludzi, dlatego wybudowanie Planetarium jako osobnej części Centrum Nauki Kopernik, było świetnym pomysłem. W środku szklanego, czerwonego budynku kryje się sala z wielkim ekranem zamiast sufitu i wygodnymi fotelami z odchylanymi oparciami. Są tam wyświetlane przeróżne filmy, organizowane koncerty i pokazy. Ja byłam na tym ostatnim. Nosił tytuł "Trzeci wymiar życia" i trwał ok. godziny. Pan prezenter ciekawie opowiadał o tym, gdzie może istnieć w naszej galaktyce lub poza nią jakieś życie, a wszystko to o czym mówił, zaraz wyświetlało mi się przed oczami. Efekt 3D był  tak dobry, że faktycznie miałam wrażenie iż latam po kosmosie. Bilet na tego typu pokaz kosztuje 18 zł (ulgowy) lub 23 zł (normalny). UWAGA! Lepiej kupić bilet kilka dni lub chociaż dzień wcześniej, bo tuż przed seansem może już zabraknąć miejsc.

2. Zrelaksować się w ogrodzie na dachu BUW
Ogrody Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie są jednym z najpiękniejszych miejsc w stolicy. Przez to, że znajdują się na dachu, widać z nich panoramę całego miasta. Po za tym każdy odpocznie w nich tak jak lubi: są tam zarówno skrawki trawy, gdzie można się wyłożyć na kocu i opalać, jak i podwójne ławeczki schowane w cieniu za gęstym żywopłotem. Do tego jeszcze różne gatunki roślin, które żyją w symbiozie z metalowymi mostami i szklanymi zadaszeniami. Ten niezwykły ogród znajduje się niedaleko Centrum Nauki Kopernik, a wstęp do niego jest bezpłatny ( w lecie jest czynny od 8 do 20).




3. Zachwycić się multimedialnym widowiskiem w Parku Fontann
W piątki i soboty w okresie letnim odbywa się niezwykłe wodno - muzyczno - laserowe widowisko. Kolorowe strumienie wody wyrzucane są przy akompaniamencie dźwięków dobiegających z głośników. Większe wrażenie robią jednak ludzkie postacie wyświetlane na wodnej mgiełce, które tańczą w rytm popularnych hitów np. "Happy" Pharrell'a Williams'a czy "Paradise" Coldplay. Taki pokaz trwa 30 min. i w czerwcu, lipcu oraz sierpniu zaczyna się o 21.30. Wstęp bezpłatny. Radzę stanąć sobie na pobliskim wzniesieniu, bo z bliska nie widać wszystkich efektów.



4. Zjeść chińskie pierożki dim sum w Parniku
Pewnie, tak jak ja, nie raz mieliście okazję jeść w chińskich restauracjach. Rzadko jednak można w nich znaleźć pierożki zwane dim sum. A szkoda, bo są naprawdę przepyszne. Ja miałam okazję spróbować ich w warszawskim lokalu o nazwie Parnik. Ta mała restauracyjka specjalizująca się właśnie w tym daniu, cieszy się duża popularnością wśród mieszkańców. Gotują tam uśmiechnięci, rodowici Chińczycy. Sakiewki wypełnione farszem zamykają w specjalnych bambusowych koszyczkach i przyrządzają je na parze. Do wyboru jest kilkanaście rodzajów zarówno dla mięsożerców jak i wegetarian. Ja wybrałam opcję z krewetkami i warzywami i do dziś pamiętam ich cudowny, lekko ostry smak :) Pierożki je się pałeczkami maczając wcześniej każdy z nich w sosie sojowym. Porcja dim sum (10 sztuk), bez względu na rodzaj, kosztuje 12 zł.



5. Pójść na film 4D w Arkadii
Jeśli chcecie na własnej skórze poczuć to, co filmowy bohater, koniecznie wybierzcie się na seans 4D w Cinema City w Centrum Handlowym Arkadia. Co prawda, bilet dosyć drogi, (40 zł za ulgowy, 44 zł za normalny) ale warto choć raz sobie coś takiego zafundować, bo zabawa jest przednia ^^ W specjalnej sali Skoda 4DX - jedynej takiej w Polsce - wyświetlane są aktualne filmowe produkcje, z tym, że prócz efektu trójwymiarowego są jeszcze dodatkowe "atrakcje" ;) Ja akurat oglądałam tam film "Na skraju jutra" z Tom'em Cruise'm i Emily Blunt (jego recenzja na blogu wkrótce). W momentach, kiedy kamera pokazywała ogólny plan akcji, fotele podążały za nią delikatnie kołysząc się na boki. Przy szybszych akcjach poruszały się do góry, w dół, w prawo i w lewo, w przód i w tył oraz mocno wibrowały. Ale ruchome siedziska to nie wszystko. Kiedy główny bohater wpadał do wody, na moją twarz również psikała wodna mgiełka. Kiedy był wiatr albo na ekranie pokazywał się pędzący pojazd, w ruch szły wielkie wiatraki w sali i wyloty powietrza zamontowane w zagłówku. Przy scenach wojny można było poczuć specyficzny zapach, a efekty błysków dostarczały zamontowane przy suficie stroboskopy. Wszystko idealnie zgrane z tym, co akurat działo się na ekranie. Jeśli przekonałam Was do obejrzenia filmu z takimi efektami, macie ode mnie jeszcze taką małą radę: nie jedźcie obfitego posiłku przed seansem ani nie kupujcie na jego czas popcornu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz