wtorek, 7 października 2014

Wycieczka do Londynu - 1 dzień cz.2

...Po tym jak już napawaliśmy się widokiem Opactwa Westminsterskiego i porobiliśmy sobie zdjęcia przy czerwonej budce telefonicznej, udaliśmy się z bratem na Piccadilly Circus, a stamtąd jedną z przyległych ulic do M&M'S World. Ten niezwykły czteropiętrowy sklep to istny raj dla miłośników popularnych kolorowych drażetek!


W środku można nabyć nie tylko słodycze w przeróżnych opakowaniach, ale także magnesy, kubki, maskotki, T-shirty, piżamy i wiele, wiele innych gadżetów tej marki.


Warto zabrać tam ze sobą aparat, by porobić sobie zdjęcia z wielkimi figurami M&M'sów...




...albo przy sławnych tubach wypełnionych po brzegi M&M'sami we wszystkich możliwych kolorach :)

Mimo wielkich chęci zakupu czegokolwiek, ze sklepu wyszłam z pustymi rękami, bo ceny są niestety zabójcze, jak na polską kieszeń. Ale i tak warto było tam pójść, nawdychać się tego czekoladowego zapachu i poczuć się przez chwilę jak w bajce ^^

W okolicach M&M'S World znajduje się kolejne magiczne miejsce: Chinatown. Wystarczy wyjść ze sklepu, skierować się w lewą stronę, skręcić w najbliższą uliczkę i już dochodzimy do niesamowitej chińskiej dzielnicy. Łatwo poznać po czerwonych lampionach zawieszonych nad ulicą ;)


Szliśmy co raz dalej i dalej, i ku mojej radości, za każdym zakrętem znajdowaliśmy kolejną, jeszcze piękniej ozdobioną uliczkę pełną chińskich restauracji, sklepów i oczywiście Azjatów ^^


Postanowiłam, że kupię coś sobie w chińskich delikatesach. Wybrałam pudełko zielonej herbaty w torebkach, wielki kubek krewetkowej zupki w proszku, która okazała się paskudna (wierzcie mi, knorry przy niej to ambrozja :P) i mooncake'a. To tradycyjne ciastko je się z okazji Święta Księżyca, a w środku może mieć różne nadzienie. W sklepie była dostępna tylko opcja z żółtkiem jajka, co nawet dla mnie, osoby lubiącej dziwne smaki, było zbyt ekstremalne. Żółtko wywaliłam, resztę zjadłam z wielkim trudem, bo wnętrze przypominający gęsty karmel jest bardzo, bardzo słodkie.


Piękna altanka i ja konsumująca mooncake'a ;)


Kiedy wyszliśmy już z bratem z Chinatown, był już późny wieczór, a my po ok.16 godzinach na nogach padaliśmy ze zmęczenia. Żal było jednak nie wrócić na pobliski Piccadilly Circus, żeby pogapić się na świecące billboardy. Tak tez własnie zrobiliśmy i z pewnością nie żałujemy ^^


A już niedługo relacja z 2 dnia mojego pobytu w Londynie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz