poniedziałek, 20 października 2014

Wycieczka do Londynu - 2 dzień cz. 2

...Po tym, jak wyszliśmy już z Natural History Museum, potrzebowaliśmy z bratem silnego zastrzyku energii, najlepiej w postaci jakiegoś dobrego jedzenia ;) Idąc w stronę stacji South Kensington trafiliśmy do uroczego zakątka z różnego rodzaju restauracjami i kawiarniami.


Niestety większość z nich miała dla nas zbyt wysokie ceny i już mieliśmy iść szukać czegoś dalej, kiedy zobaczyliśmy lokal o nazwie Miss Ellie's. To mała kanapkarnia działająca podobnie do Subway'a, z tym, że ma o wiele samczniejsze suby :P Za 3.5 funta dostaliśmy kanapkę dnia, a do tego mogliśmy sobie jeszcze dobrać 2 spośród 4 produktów: kawę, ciastko, wodę lub małe chipsy. Ogólnie polecam ten lokal osobom, które chcą ekonomicznie podróżować po Londynie ;)


Zjedliśmy, chwilę odpoczęliśmy i znów ruszyliśmy zwiedzać, tym razem Victoria & Albert Museum, które znajduje się w sąsiedztwie NHM. Można tam podziwiać wszelkiego rodzaju sztukę użytkową z różnych zakątków świata.


Po wejściu mój wzrok od razu przyciągnął oryginalny żyrandol wiszący w głównym holu. Prawda, że fantastyczny? <3


Najpierw udaliśmy się na tymczasową wystawę poświęconą protestom, buntom, rewolucjom itp. Nie zabrakło i polskiego akcentu w postaci eksponatów dotyczących Solidarności.



Na wystawach stałych były prezentowane rzeczy pochodzące przed wszystkim z Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Niektóre wiekowe, inne pochodzące sprzed kilku lat jak np. koreańskie suknie na zdjęciu poniżej.


Tego używano, za czasów istnienia kolonii brytyjskiej w Indiach.

Samurajski miecz.

Współczesna sztuka chińska.

Bardzo spodobała mi się też ekspozycja prezentująca, jak zmieniał się ubiór począwszy od XVIII wieku, a skończywszy na obecnych czasach.


Zwiedziłam jeszcze salę z posągami...


...a następnie poszłam relaksować się na dziedzińcu, gdzie niezwykle pięknie prezentowała się fasada Victoria & Albert Museum.

Ponieważ wieczór dopiero się zaczynał, a my mieliśmy jeszcze z bratem trochę energii, pojechaliśmy na Oxford Street, czyli na główną ulicę zakupową Londynu. Przeszliśmy chyba całą zanim znaleźliśmy to, czego szukaliśmy, a mianowicie sklep Primark, gdzie można dostać tanie i fajne ciuchy :) Po drodze mieliśmy okazję obserwować przejazd kilkuset rowerzystów, którzy nie bacząc na poddenerwowanych kierowców taksówek, aut i autobusów, śmigali po całej szerokości ulicy w rytm muzyki dobiegających z boomboxów. Czyste szaleństwo! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz