Zdradzę Wam, że lot do Londynu był pierwszym w moim życiu. Niezapomniane przeżycie i do tego jeszcze cudowne widoki. Co chwila spoglądałam w okno, by podziwiać chmury wyglądające jak wielka wata cukrowa ^^
Samolot wylądował na lotnisku Stansted 20 min. wcześniej niż powinien, ok. 8 rano miejscowego czasu. Po szybkiej odprawie, dzięki posiadanym paszportom (dziękuję Asia za radę ;*), udaliśmy się z bratem, który towarzyszył mi w tej wyprawie, do autokaru, który zawiózł nas na Liverpool Street. Ponieważ trafiliśmy na korki, przejazd trwał ok. 2 godzin, zamiast planowanych 1h 40 min. Jak widać, w przyrodzie nic nie ginie ;) Mogliśmy za to na spokojnie podziwiać z okien autokaru londyńskie wieżowce.
Po wyrobieniu sobie tygodniowych Travelcard na stacji kolejowej, pojechaliśmy do domu mojej przyjaciółki, która była tak dobra, by zapewnić nam gościnę przez te 6 dni. Na miejscu zjedliśmy obiad, trochę odpoczęliśmy i nie marnując reszty dnia, bo już była 15, wsiedliśmy w jeden ze sławnych piętrowych autobusów i udaliśmy się na zwiedzanie Londynu. Po drodze mieliśmy takie widoki:
Przesiedliśmy się na metro i dojechaliśmy do przystanku London Bridge, by stamtąd rozpocząć nasz spacer wzdłuż Tamizy. Uznałam, że jest to najlepszy plan na pierwszy dzień, bo przy rzece znajduje się wiele sławnych londyńskich miejsc i budynków. A oto, co widzieliśmy po drodze:
-Tower Bridge
-najwyższy wieżowiec Londynu - The Shard
-Shakespeare's Globe Theatre
-Tate Modern
- St Paul's Cathedral widziana z Millenium Bridge
- skaterski park niedaleko London Eye :)
- Oko Londynu...
- ...i strasznie długą kolejkę do niego, w której nie zamierzaliśmy stać :P
-Parlament + Big Ben
-Westminster Abbey
Ciąg dalszy nastąpi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz