niedziela, 26 stycznia 2014

Chiński Nowy Rok Konia

To już końcówka mojego szalonego weekendu spędzonego większość czasu po za domem i obfitującego w wiele wrażeń. Najciekawsza była sobota, kiedy to brałam udział w warsztatach i gali z okazji rozpoczęcia Chińskiego Nowego Roku Konia organizowanych przez krakowski Instytut Konfucjusza.


Wszystko odbywało się w salach oraz na korytarzu Auditorium Maximum, budynku należącego do UJ-tu. Było sporo atrakcji dla dzieci m.in. kolorowanki czy nauka chińskich słówek. Każdy mógł poprosić o wykaligrafowanie swojego imienia po chińsku albo nauczyć się jeść pałeczkami - to jest trudniejsze niż się wydaje, nie wyobrażam sobie jak można łapać tym ryż :P


Plakat dotyczący różnych stylów zapisu chińskich znaków:


Prócz tego od 13 były prowadzone warsztaty, które zmieniały sie co pół godziny W jednej sali odbywały się zajęcia dotyczące języka, a w drugiej kultury Chin. Na tych pierwszych można było m.in. nauczyć się kilku słówek dotyczących Święta Wiosny, czyli obchodów Chińskiego Nowego Roku. Większość z nich prowadzili rodowici Chińczycy, więc mogłam wsłuchać się w akcent, który jest bardzo ważny. Do tego niektórzy z prowadzących zaskoczyli mnie tym, jak dobrze potrafią mówić po polsku, bo jak wiadomo nasz język też do łatwiejszych nie należy ;)

W tej drugiej sekcji uczestniczyłam w zajęciach z Tai Chi - chińskiej sztuki walki połączonej z relaksacją umysłu i ciała. Instruktor pokazywał ćwiczenia rozciągające na kręgosłup, a cała sala, czy to dzieci, dorośli czy emeryci, je powtarzała. Było zabawnie ^^ A tak na serio, to chętnie poznałabym więcej technik Tai Chi, bo to faktycznie dobrze działa na plecy i mega uspokaja.


Następnie uczestniczyłam w rytuale parzenia herbaty. To ważna czynność dla Chińczyków praktykowana od wieków. Każdy gest ma tutaj znaczenie. Zgłosiłam się jako ochotnik do spróbowania pierwszego wywaru z zaparzonych liści. To była najlepsza herbata jaką kiedykolwiek piłam - niebiesko-zielona, z dobrze wyczuwalną nutą bezu. Na co dzień można taką dostać w herbaciarni Czajownia na ul. Józefa 25. Chyba za niedługo tam wpadnę ;)



Te warsztaty to był tylko wstęp przed najważniejszą częścią obchodów Chińskiego Nowego Roku Konia, czyli Wielką Galą. Rozpoczęła się ona od tradycyjnego tańca smoka południowego w wykonaniu zawodników Centrum Chińksich Sztuk Walki z Choy Lee Fut Polska. Nie powiem, całkiem efektowny :P


Jednak to, co najbardziej mnie zachwyciło to występ Zespołu Artystycznego Prowincji Huan. To było najlepsze "show" jakie kiedykolwiek widziałam! Składało się z kilku części i trwało ok. 1,5 godziny. Podziwiałam grupę chińskich tancerek, który tańczyły kilka układów za każdym razem pomysłowo wykorzystując elementy swojego stroju np. długie rękawy. Ich ruchy były ze sobą niezwykle zsynchronizowane i lekkie, a z twarzy nie znikał firmowy uśmiech.



Miałam też okazję usłyszeć grę na chińskich tradycyjnych instrumentach. Ten pod spodem nazywa się guzheng, i został wymyślny 2500 lat temu. Do utworu, który był na nim grany, tańczyła para artystów. Bardzo piękny występ <3


Na drugim instrumencie grał naprawdę utalentowany muzyk. Prócz chińskich utworów zaprezentował również polska piosenkę "Szła dzieweczka do laseczka", co było zabawną niespodzianką :)


I na koniec opowiem o najlepszej części tej gali, czyli występie mnichów Shaolin. To, co oni wyprawiali było po prostu NIESAMOWITE! Te wszystkie wykopy, ciosy, salta były tak szybkie i płynne, że przypominały taniec. Zaprezentowali m.in. kilka stylów kung fu: tygrysa, modliszki, orła, ropuchy, węża i małpy oraz walkę z użyciem tradycyjnej broni chińskiej - również z moim ulubionym nunchako (2 drewniane pałki połączone łańcuchem). Zresztą, oglądnijecie sami :




Kilka razy musiałam zbierać szczękę z podłogi np. jak mistrz Shaolin rozbił metalowy pręt o swoją głowę, albo jak przebił szybę za pomocą igły. I to nie była żadna ściema, bo wcześniej chodzili przy scenie i prezentowali publiczności, że wszystko jest prawdziwe. Wiem co mówię, bo siedziałam w drugim rzędzie ;)

Ogólnie po tych wszystkich sobotnich wydarzeniach jestem jeszcze bardziej oczarowana Chinami i mam większą motywację, by dobrze zdać maturę i dostać się na studia na filologię chińską. Na szczęście to nie koniec obchodów Święta Wiosny, bo 3 lutego w Instytucie Konfucjusza  odbędzie się jeszcze koncert muzyki chińskiej. Koniecznie muszę tam być!

2 komentarze: