sobota, 15 listopada 2014

Wycieczka do Londynu - 6 dzień

W ostatni dzień naszego pobytu w Londynie nie mogliśmy zwiedzić zbyt wielu miejsc z powodu ograniczonego czasu i prawie 10 kilogramowych bagaży :P Zdecydowaliśmy się, więc na powrót nad Tamizę i jeszcze jedno ciekawe muzeum.

Jak zapewne zauważyliście na zdjęciach, kiedy w 1 dzień udaliśmy się na spacer nad londyńską rzekę,  niebo było zachmurzone i szczerze mówiąc widoki nie powaliły nas na kolana. Kiedy jednak wróciliśmy tam po raz drugi, nie mogliśmy oderwać wzroku od skąpanych w słońcu wieżowców i falującej wody. Ostatni dzień naszego pobytu okazał się najbardziej słonecznym ze wszystkich - aż żal było wracać do mglistego i o wiele chłodniejszego Krakowa...


Główną atrakcją było zwiedzanie Tate Modern. Jak już kiedyś wspominałam, fanką sztuki współczesnej nie jestem, ale że podobno jest to jedno z lepszych tego rodzaju muzeów na świecie, stwierdziłam, że może i ja znajdę tam coś zachwycającego. W muzealnej szatni zostawiliśmy z bratem nasze ciężkie bagaże i wdrapaliśmy się na 1 piętro, by podziwiać imponujących rozmiarów instalację. Szczerze mówiąc nie pamiętam dokładnie, co ona miała przedstawiać. Mi się kojarzy z bajką o Jasiu i magicznej fasoli ^^


Zgodnie z przypuszczeniami w Tate Modern znalazłam coś dla siebie, a mianowicie obrazy dwóch malarzy, których estetyka wpasowuje się w mój gust. Były to dzieła Pablo Picasso...


...i Salvadora Dali.


Spodobały mi się również architektoniczne rysunki Alexandra Brodski'ego i Ilya Utkin'a...


...oraz niektóre pomysłowe rzeźby. Napis głosił, że to złote na zdjęciu poniżej to ryba.



Nijak za to nie mogę zrozumieć fenomenu Marka Rothko, amerykańskiego malarza, którego obrazy są sprzedawane na aukcjach za grube miliony. Jedna z mniejszych sal w Tate Modern była wypełniona jego dziełami przestawiającymi bordowe prostokąty na fioletowym tle. Miało to, według opisu, dawać poczucie, że jest się czymś ograniczonym. No cóż, ja nic takiego nie odczułam, ale może inne osoby bardziej wrażliwe na sztukę, tak :P


Ogólnie wizytę w Tate Modern mogę uznać za udaną, bo znalazłam tam wiele interesujących prac, a sam budynek (który był kiedyś elektrownią) jest bardzo przestrzenny i ma dużo fajnych, nowoczesnych rozwiązań np. można nagrać przed specjalną kamerą pozdrowienia i wysłać je na maila! :) p. A po za tym z tamtejszego balkonu rozciąga się ładny widok ;)


Po muzeum pojechaliśmy na obiad do naszej ulubionej kanapkarni, a następnie powoli zaczęliśmy zmierzać w stronę przystanku autokarowego, z którego mieliśmy zostać dowiezieni na lotnisko. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze na dworzec King's Cross.


Potem już tylko odprawa, kupowanie prowiantu w strefie bezcłowej...


...i pora lecieć do domu.


Czas, więc na generalne podsumowanie. Wycieczka do Londynu była najlepszą w moim życiu! Nie popsuła jej nawet "londyńska pogoda" - w ciągu dnia mieliśmy ponad 20 stopni, a padało tylko raz - w poniedziałek rano - i to naprawdę niewiele. Stolica Wielkiej Brytaniii zdobyła moje serce i z pewnością wrócę do niej nie raz <3 Mimo 6 intensywnych dni zwiedzania nadal jest mnóstwo rzeczy, które muszę tam zrobić m.in. pójść na sztukę teatralną i zjeść osławione fish&chips ;) Miasto zachwyca swoją architekturą, ciekawymi muzeami, stylowymi pubami i rozległymi parkami. Ale to, co w nim najpiękniejsze, to jego mieszkańcy. Niezwykle serdeczni, otwarci i sami wyciągający pomocną dłoń. To było niesamowite doświadczenie znaleźć się w miejscu, w którym koegzystuje tyle różnych narodowości i kultur, i w którym tradycja idzie w parze z nowoczesnością. A po za tym cudownie było słyszeć na co dzień ten seksowny brytyjski akcent i oglądać tak dobrze ubranych ludzi ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz